Strona główna | |||||
▲ Do góry ▲ |
Przed bacowaniem wybieramy się na krótką wycieczkę z Glisnego na Luboń Wielki. Aura nadal jesienna mimo, że to grudzień. W głębi Mogielica, po prawej Jasień - nasz cel. |
W czwórkę docieramy na Luboń - Nowszy, Nowy i Jola. |
Chyba jedyny przekaźnik kryty gontem. |
Osiągamy schronisko na Loboniu - też jedyne w swoim rodzaju. |
Widok ze szczytu: Szczebel (pierwszy plan), za nim pasmo Lubomira, w prawo, w głębi Grodzisko i Ciecień, bliżej Lubogoszcz, Śnieżnica i Ćwilin. |
W Lubomierzu spotykamy Asię, Iwonę, Olę i Staszka, którzy szli z Rzek przez Kudłoń. Dalej idziemy razem. |
I już w szałasie - pierwsza porcja bigosu na stole. |
Pałaszujemy bigos - oczywiście domowej roboty. |
Herbatka góralska dobrze komponuje się z herbatką tradycyjną. |
Waldek rozlewa grzańca de lux z pomarańczami. |
Docierają kolejni bacownicy, więc do kotła wędruje kolejna porcja bigosu. |
Mamy też choinkę - w końcu to bacowanie przedświąteczne.. |
A rano wokół robi się biało. |
Marek na stanowisku fotograficznym. |
Strażak przed szałasem - w tym roku było 16 osób. |
Powrót odbywa się w zimowej scenerii. |
Idziemy na przełęcz Przysłop. |
Skoro mamy wreszcie zimę, to jest też rzucanie śnieżkami ... |
... i biegi w świeżym śniegu ... |
... a nawet forsowanie "zasp". |
▲ Do góry ▲ | |||||
Strona główna |