Relację zaczynamy od kuchni - drugiego dnia dyżurują Nowy i Mikser.

Na pierwsze zupa cebulowa.

Na drugie szaszłyki.

A po obiedzie gry i zabawy w podgrupach.

W czwartek wreszcie robi się pogoda, więc jedziemy w 5-tkę do Tauplitz.

Widok na Dachstein.

Widok z górnej stacji gondolki pod szczytem Lawinenstain (1965 m).

Panoramka na północ - prawdopodobnie pasmo Totesgebirge.

Ola przygotowuje się do zjazdu.

Mkniemy !

Ania w czerni na czarnej, Nowy w czerwonym robi zdjęcia.

Nowy i Ala.

Ręce z przodu !

I kolejny zjazd.

A teraz okrężną trasą do gondolek z widokiem na Größer Grimming.

Ola, Ala i Ania.

Ola na tle całego mnóstwa jakichś gór.

Wszyscy prócz mnie i zielone gondolki.

Wreszcie zasłużony odpoczynek.

A na trasach zaczynają się robić muldki.

Nieco szerszy widoczek.

Widok na południe - Größer Grimming i Niskie Taury.

Całe morze muld - rzadkość na współczesnych stokach.

Nowy na jajo.

Znów na górze.

A w piątek w Donnersbachwaldzie - poranny sztruks na dziecięcym stoku.

Choć raz musimy zaliczyć w całości niebieską - niebieską zwaną też agrafkami.

Znane widoczki.

Kuba daje czadu.

A Raketa musi mu dorównać.

Ola.

Kuba raz jeszcze na trasie Sonnige.

Ola z głową w chmurach.

Dzisiaj dyżur Kolczastej i Jeża.

Oraz Idy i Meli.

Klasyczne śląskie rolady, kluski i modra kapusta.

Rolady przysparzają sporo dodatkowych atrakcji.

Można zrobić konkurs na najdłuższą nitkę.

A w sobotę postanawiamy odwiedzić po raz pierwszy Planneralm - znowu w 5-osobowej podgrupie.

Narciarstwo jest fajne, ale w końcu jesteśmy tu żeby odpocząć :)

Apfel i topfen strudel mit vanilia souse - czy jakoś tak.

Ola pod wyciągiem.

Dzisiaj poza trasami jest chyba lepiej niż na trasach.

Jakieś akrobacje ?

Pod słońce.

Tą grańką podążali jacyś dzielni skitourowcy.

A dziewczyny suszą ślizgi nart.

Przeżyliśmy kolejny zjazd na dziko.

Nieco przymglona panorama.

Młodzi znów grają w Carcassonne.

Czas się pakować i do domu.