Strona główna | |||||
▲ Do góry ▲ |
Nasze rowerowo - górskie wakacje w Wysokich Taurach, w Austrii rozpoczęliśmy na kampingu w St. Johann im Pongau. A to nasz nowy nabytek kampingowy. |
Wieczorny widok z miasteczka na góry. |
Przed naszym przyjazdem góry pobieliło śniegiem. |
Jedziemy na rozruchową wycieczkę rowerową ponad doliną rzeki Salzach. Na pn. widzimy masyw Hochkonig, w który wkrótce się wybierzemy. |
Wspinamy się coraz wyżej, a widoki coraz ładniejsze. |
Podjeżdżamy z doliny w stronę Goldegg im Pongau. |
Dojeżdżamy do Goldegg. |
|
Zamek Goldegg. |
Robimy odpoczynek nad jeziorkiem Goldegger See. |
Kolejne góry na horyzoncie. |
|
Nasza trasa wiedzie głównie równymi i wąskimi asfaltami. |
Docieramy do miasteczka Sankt Veit. |
||
Ciekawe formy krzyży na miejscowym cmentarzu. |
Trasa wycieczki. 38 km, suma podjazdów 780 m. |
Drugiego dnia idziemy na Hochkonig 2941 m. Startujemy z parkingu przy Arthurhaus nad Muhlbach am Hochkonig. |
|
Początek szlaku to łatwa szutrówka z widokiem na masyw Tennengebirge koło Salzburga. |
Szybko dochodzimy do Mitterfeldalm. |
Wchodzimy w piętro hal alpejskich. |
|
Podążamy dalej piarżystymi trawersami skalnej wieży Torsäule. |
Torsäule (2588 m). |
Zaczynają się płaty śniegu, który spadł kilka dni wcześniej. |
Pojawiają się też ubezpieczone odcinki. |
Ostatni odcinek szlaku prowadzi przez 3 drabinki i kilka poręczówek. |
Niektórzy już schodzą. |
Po 5 godz. 20 min. osiągamy szczyt i schronisko Matrashaus. |
Widoki są niestety ograniczone do najbliższych planów. |
Po małym posiłku i odpoczynku w schronisku, ok. godz. 15:00 zaczynamy zejście tą samą drogą. |
Torsäule w popołudniowym słońcu. |
Trafiliśmy też na okaz fauny. |
|
Masyw Tennengebirge w popołudniowym słońcu. |
Pod wieczór dalekie plany zaczynają się wyostrzać. |
A to zapewne grupa Grossglocknera z Wiesbachhornem. Grossglockner powinien być nad czarnym wzgórzem w centrum kadru. |
|
Trasa wycieczki. |
Na kolejnej wycieczce rowerowej trafiamy od razu na ... Escobar. |
Po wycieczce pieszej, która trochę dała w kość - głównie kolanom - robimy rowerowy spacerek z Dorfgastein do Badgastein. |
Trasa łatwa, widoczki całkiem ładne. |
Mijają nas starsi i młodsi e-rowerzyści na e-bike'ach, których jest tu ok. 80%. |
Końcówka trasy była jednak pod górkę. |
Stamtąd przyjechaliśmy. |
Oglądamy wodospad w Bad Gastein. |
Potem schodzimy ścieżką wzdłuż wąwozu. |
Droga powrotna wiedzie ściśle doliną. |
||
Trasa wycieczki. 33 km, ok. 260 m podjazdów. |
|||
W czwartek pogoda się kończy. Realizujemy zatem plan "B" - jedziemy do Salzburga. |
Wnętrze barokowej katedry św. Ruperta z XVII w. w Salzburgu. |
||
Większość czasu spędzamy na zwiedzaniu Dom Quartier Muzeum. Widok z okien na Residenzplatz. |
Fontanna Residenzbrunnen na Residenzplatz. |
W lejącym deszczu robimy jeszcze krótki spacer po mieście. Na wprost dom narodzin Mozarta. |
W piątek przenosimy się do Zell am See. |
Wprawdzie nie pada, ale pogoda nie sprzyja wycieczkom w góry, więc okrążamy jedynie jezioro Zeller See. |
Zwiedzamy też kościół św. Hipolita z XIII w. w Zell am See- najstarszy budynek w mieście. |
||
Zwiedzamy też okoliczne sklepy i wracamy na kamping. |
Trasa wycieczki. 19 km. |
||
Kolejny deszczowy dzień. Jedziemy do Kaprun i oglądamy zamek. |
Chmury wiszą nisko. |
Postanawiamy przypomnieć sobie Sigmund Thun Klamm. |
|
W niedzielę ryzykujemy wyjście w góry. Startujemy z Enzingerboden położonego w bocznej dolinie na wysokości 1500 m. |
Celem jest schronisko/hotel Rudolfshutte (2300 m) gdzie można się dostać również kolejką. |
||
Schronisko już niedaleko. |
Niestety widoki co rusz załaniają mgły. |
W czasie pobytu w schronisku przeczekujemy deszcz. |
W końcu zaczynają się wyłaniać góry... |
... oraz połowa jeziora. |
Schodzimy innym wariantem, który okazuje się nieco trudniejszy. |
I byłoby fajnie, gdyby znów nie zaczęło lać. Na dodatek szlak został przeznakowany i nie byliśmy pewni czy nie będzie trzeba znacznie nadłożyć drogi. |
Wkrótce jednak deszcz ustał i nawet się rozpogodziło. |
A po powrocie na kamping znów zrobiło się całkiem ładnie. |
Trasa wycieczki pieszej. |
||
Chwilowo nie pada, ale chmury wiszą nisko. Jedziemy na rowerową wycieczkę po okolicy. |
W okolicznych wioskach można spotkać dobre towarzystwo do zabawy. |
I kolejny gotycki kościółek. |
Krajobrazy dolinno - pagórkowate. |
Trawniczki równo przystrzyżone, domki i altanki zadbane. |
A tu ktoś zrobił sobie małą kolekcję wozów drabiniastych. |
Docieramy do Maria Alm i oglądamy kościół. |
|
Pola golfowe cieszą się tu dużą popularnością. Jest ich naprawdę sporo. |
Po kawie w Saalfelden jedziemy dalej - w głębi zamek Lichtenberg. |
||
Przy ścieżce rowerowej spotykamy coś w rodzaju naszego MOR-u. |
Wracamy do Saalfelden i mijamy jeziorko Ritzensee. |
Zmierzamy do Gerling, a potem na kamping. |
Wieczorem znów się rozchmurza. |
Widać lodowiec pod Kitzsteinhornem nad Kaprun. |
Trasa wycieczki rowerowej. 59 km i ok. 300 m. podjazdów. |
Kolejny warian awaryjny - wodospady w Krimml. Tu też byliśmy 21 lat temu. |
|
Wodospady mają w sumie 380 m. wysokości. |
Powyżej wodospadów dolina wypłaszcza się. |
||
Docieramy do schroniska Hölzlahneralm. |
Topfenstrudel, kawa i sms do Oli. |
Wracamy do bazy. Przedpokój mamy dość obszerny. |
|
Trasa wycieczki. |
W środę wreszcie zgodnie z zapowiedzią robi się pogoda. Jedziemy (autem) na Grossglocknerstrasse. |
Po drodze można się zatrzymać, aby podziwiać widoki. |
|
Droga wznosi się prawie 1800 m w górę. |
Widok z parkingu pod Torlkopf. Stąd odgałęzia się krótki podjazd na Edelweissspitze - najwyższy punkt trasy (2572 m). |
Osiągamy najwyższy punkt trasy. |
|
Szczyt zdobywa też dzielny, zielony Trabant z DDR. |
Widok z Edelweissspitze. |
W dolinach morze mgieł. |
Zatrzymujemy się w Hochtor - przy wylocie tunelu. |
Planowaliśmy stąd wycieczkę na Brennkogel (3018 m), ale szlak nie był zbyt przyjemny, a wycieczka zajęłaby ok. 5 godz. Postanowiliśmy zawrócić. |
Po lewej Edelweissspitze, gdzie niedawno byliśmy. |
Obowiązkowym punktem na trasie jest Kaiser-Franz-Josefs-Höhe - miejsce skąd można oglądać Grossglockner i lodowiec Pasterze. Jest tu kilka parkingów, restauracje, koleki linowe, obserwatorium astronomiczne Swarovskiego itp. |
Lodowiec z każdym rokiem jest coraz mniejszy. |
Opuszczamy tłumy i sześcioma tunelami, w których towarzyszy nam dziwna muzyka i inne dźwięki idziemy w górę doliny. |
W końcu wychodzimy na otwartą przestrzeń z widokiem na najwyższy szczyt Austrii. |
Szlak wiedzie do schroniska Oberwalderhütte (na buli po lewej), ale by tam dojść trzeba by zabrać trochę sprzętu. |
Mijamy dość pustynne krajobrazy. |
Dalej szlak wiedzie po skalnych płytach. |
To już koniec dostępnej dla zwykłego turysty trasy. Dalej trzeba by pokonać niewielki, ale wyglądający dość zdradliwie lodowczyk. |
||
Jęzory lodowca. |
Grossglockner i lodowiec Pasterze. |
Widok w dół doliny. |
Przy szlaku można zaobserwować wiele gatunków kwiatów alpejskich. Szczególnie dużo jest tu goryczek wczesnych. |
A to być może skalnica nakrapiana. |
To chyba jakaś driakiew. |
Dzwonak alpejski. |
Jest i sasanka alpejska. |
Ostatnie spojrzenie na Grossglosknera czyli Wielkiego Dzwonnika (3798 m n.p.m.) |
Udało się też upolować świstaka. |
Po zjechaniu w doliny biwakujemy na małym kampingu Zirknitzer w Grosskirchheim. A nazajutrz (w czwartek) wracamy do Polski, ale jeszcze nie kończymy wakacji. |
Wycieczka nad lodowcem Pasterze. |
▲ Do góry ▲ | |||||
Strona główna |
26.08-06.09.2018