| Strona główna | |||||
| ▲ Do góry ▲ | |||||
|
Rowerowy szlak wokół Tatr miałem w planie od dawna. W pierwszej połowie długiego majowego weekendu pogoda zapowiadała się tak dobra, że postanowiliśmy przejechać tę trasę. |
Przed wyruszeniem zanocowaliśmy w Willi "Krokus" w Cichem k. Czarnego Dunajca. |
Warunki mieliśmy bardzo dobre i zamierzaliśmy tu spędzić jeszcze jedną noc, po zakończeniu szlaku. |
A z okna rozciągał się taki widok na Tatry. |
|
W środku Giewont, po lewej m.in. Świnica, po prawej Czerwone (mimo, że białe) Wierchy. |
W poniedziałek rano wyruszany na trasę. |
A przed nami Tatry w całej rozciągłości. |
Krótki postój robimy przy kapliczce w Liesku. |
|
Z dedykacją dla Żaby ;) |
Docieramy do Trzciany (Trsteny). |
Oglądamy kościół św. Marcina i rynek, lecz ponieważ nie znajdujemy fajnego lokalu z kawą (a za nami już 25 km) więc jedziemy dalej. |
Odcinek Trzciana - Twardoszyn prowadził głównie nieprzyjemną, ruchliwą drogą. W Twardoszynie oglądamy kościółek p.w. Wszystkich Świętych (na liście UNESCO). |
|
Do środka nie udaje się jednak zajrzeć. |
Udaje sie natomiast wypić kawę i kofolę oraz rzucić okiem na rynek. |
Dalej zaczęło się poszukiwanie szlaku. Chyba wiedzie tak jak wskazują niebieskie tabliczki z rowerkiem, ścieżką wzdłuż Orawy. |
Taka nadrzeczna dróżka wśród drzew też była całkiem miła. |
|
Tu nadal ciekawie, choć z mijankami byłby kłopot. Przed nami para Polaków na elektrykach. |
Podbiel okrążamy wałem nad Orawą, ale koniecznie należy zajrzeć do centrum wsi. |
Zaglądamy więc i oglądamy stare chałupy stanowiące żywy skansen. |
Dalej przebieg szlaku staje się coraz bardziej nieoczywisty. |
|
Czy to nadal szlak? Nie wiemy. |
Po nieudanej próbie poszukiwania szlaku w okolicach Dlchej n. Orawą rezygnujemy i dalej jedziemy szosą. W Hornej Lehocie mijamy kasztel. |
Przed Orawskim Podzamkiem opuszczamy drogę 59 i przejeżdżamy na drugą stronę Orawy. |
Rzucamy okiem na Zamek Orawski, który wiele lat temu zwiedzaliśmy. |
|
Znów kawałek drogą, a potem uciekamy na szutrowy podjazd obok wyciągu Racibor. Przed zjazdem do Dolnego Kubina ukazuje się Wielki Chocz. |
Droga, którą ma prowadzić nasz szlak ponoć zamknięta, więc wybieramy wariant opcjonalny, ale pewniejszy. |
W Dolnym Kubinie z trudem znajdujemy otwartą knajpę, a obok niej pawie. [Fot. Jola] |
|
|
Wyjeżdżamy z Kubina. Do końca dzisiejszej trasy zostało nam 6 km. |
Jeszcze jeden kasztel przy drodze. |
A to już nie kasztel, lecz Chata Iwka - miejsce naszego noclegu w Leszczynach (Leštinach). |
Pokoik był skromny, ale mieliśmy wszystko co trzeba na jedną noc. A od gospodarza dostaliśmy puszkę piwa i butelkę wina :) |
|
Po zakwaterowaniu zrobiliśmy jeszcze spacerek i obejrzeliśmy ewangelicki kościółek drewniany z XVII w. - jeden z 38 kościołów artykularnych na terenie dawnych Węgier i jeden z 5 zachowanych na Słowacji (na liście UNESCO). |
Trasa pierwszego dnia - 85 km.Uwaga! Wszystkie zamieszczone ślady pokazują przejechaną przez nas trasę, która nie zawsze pokrywa się z faktycznym przebiegiem Szlaku Wokół Tatr. |
Z widokiem na Wielki Chocz zaczynamy ok. 6 km podjazd do Malatiny. |
Maksymalne nachylenie ma wynosić 12%. Ale to chyba tylko na krótkim odcinku. Ogólnie nie było źle. |
|
Za nami ukazuje się Mała Fatra. |
A przed nami Tatry Zachodnie. |
Zaczyna się długi zjazd, najpierw do widocznej po prawej Malatiny, a potem doliną Sestrča na Liptów. [Fot. Jola] |
A to już po drugiej stronie Gór Choczańskich. |
|
Typowe widoczki dla Choczańskich. |
Tatry też nie dają o sobie zapomnieć. |
Pojawia się woda, czyli Liptovska Mara. |
Krywań i rzepak. |
|
Po nieprzyjemnym odcinku ruchliwą drogą docieramy do Liptowskiego Mikulasza. Kiedyś bywaliśmy tu na wyjazdach narciarskich na Chopok. |
Czas na kawę. |
Rynek w Mikulaszu. |
Za Liptovską Porubką podjeżdżamy na widokowe wzgórza. Tatry - od Zachodnich po Wysokie. |
|
Powiększenie - od Krywania po Kończystą. |
Po obiedzie w pensjonacie "Larion" w Kráľovej Lehocie zaczynamy długi i mozolny podjazd doliną Czarnego Wagu. Do zbiornika wodnego prowadzi droga asfaltowa. |
Dalej są dwa warianty szutrowe. Pierwszą część jedziemy dolnym, ale potem wskakujemy na lepszą, górną drogę. |
W końcu wyjeżdżamy na drogę publiczną prowadzącą - ciągle pod górę - do Szuniawy. Ukazują się Tatry - Gerlach z prawej, w lewo - Kończysta, całkiem po lewej grupa Wysokiej i Rysów. |
|
Nieco dalej otwiera się szersza panorama od Krywania po Sławkowski. |
I to samo w postaci panoramicznej z opisem. |
Na koniec mamy szybki zjazd na miejsce noclegu do Szczyrby. |
Śpimy w wygodnej kwaterze na obrzeżach wsi. |
|
Do dyspozycji mamy też obszerną kuchnię. |
Trasa drugiego dnia - 79 km. |
Tym razem z okna mieliśmy widok na Kralovą Holę w Niżnych Tatrach. |
W środę, 1 maja wyruszamy ze Szczyrby w stronę Popradu. Na początek zwykła, ale mało ruchliwa droga. |
|
Od Lučivnej jedziemy ścieżką rowerową z widokiem na Tatry. Słowacy też mają wolne, więc spotykamy wielu rowerzystów - głównie szosowców. |
Wjeżdżamy do Popradu. |
Nigdy tu jakoś wcześniej nie byliśmy, tymczasem okolice rynku są bardzo ładne. |
|
|
Kościół ewangelicki przy placu św. Idziego (Egídia). |
Czas na kawę. |
Za Popradem "asfalt się kończy, a zaczyna blues" - jak mówi piosenka. W sumie, to moja wina, bo zrobiłem skrót szlakiem św. Jakuba :) |
Ale widoki niczego sobie. |
|
Szlak (nieoznaczony) poszedł gdzieś obok, ale czy był lepszy, nie wiemy. |
Ciągle te Tatry - nuuuda ;) |
I fotka na okładkę. |
Kilka kilometrów jedziemy ze spotkaną parą młodych Polaków, którzy jadą tą samą trasą. |
|
Ten odcinek szlaku przed Kieżmarkiem można uznać za wzorcowy, choć jest trochę podjazdów i zjazdów. |
Za to ścieżka rowerowa w Kieżmarku obfituje w takie szykany, które zwłaszcza z sakwami ciężko pokonać. |
Kościół ewangelicki w Kieżmarku. |
Kieżmark - ratusz. |
|
Wstępujemy na dziedziniec zamku w Kieżmarku. |
A potem jedziemy dalej mijając park i kasztel w Strážkach. |
Wygodną ścieżką rowerową z widokiem na Tatry jedziemy w stronę Żdziaru. |
Czas by coś zjeść. Najwięcej możliwości jest w Tatrzańskiej Kotlinie. A w knajpie prawie sami Polacy. |
|
Dalsza trasa prowadzi szutrową drogą, na której trafiają się krótkie (jak na zdjęciu), ale strome podjazdy z luźnego szutru. |
Do naszej kwatery też musimy podjechać stromą uliczką. W sumie nie był to jednak bardzo wymagający dzień. |
Pokoik mamy całkiem miły. Mamy też dostęp do dużej kuchni i jadalni. |
Z okna mamy tym razem widok na Tatry Bielskie. |
|
Trasa trzeciego dnia - 65 km. |
Wyruszamy na ostatni, czwarty etap wycieczki. Jeszcze raz Tatry Bielskie, bo ładne. |
Na początek kontynuacja szutrówki biegnącej równolegle do drogi publicznej. |
Pojawiają się trudności - dziurawy mostek z wystającymi gwoździami. |
|
Ale to nie koniec problemów - jakieś 300 m dalej bród, którego nie odważyłem się pokonywać. A jakiegokolwiek mostka tym razem brak. Wg mapy szlak prowadzi właśnie tędy. |
Wracamy na dziurawy mostek i próbujemy iść, a potem jechać pieszym szlakiem, który wkrótce łączy się z naszym rowerowym. Docieramy do parkingu, a potem już asfaltem do rozdroża "Przy tablicy". |
Długi, asfaltowy zjazd sprowadza nas do Osturni - łemkowskiej wsi na Spiszu z wieloma zabytkowymi chałupami. Wieś ciągnie się przez 7 km. |
Przekraczamy granicę i pojawia się szlak, choć to chyba nie nasz szlak. |
|
Docieramy do Kacwina. A potem czekają nas znów podjazdy. |
Ze wzgórz rozciągają się widoki na Spisz, a w głębi chyba też Gorce. |
Kolejny "krajobraz prosty". |
Są też Trzy Korony. |
|
A zza zielonych pagórków wyłaniają się Tatry. |
Po zupce w Łapszach Niżnych podjeżdżamy pod Honaj (752 m) w Pieninach Spiskich i znów podziwiamy Tatry. |
Piękny zjazd doprowadza nas do Dursztyńskich Skałek. |
Rzucamy okiem na kościół w Krempachach. |
|
W drodze do Nowego Targu spotykamy pana bociana. |
A to przykłady współczesnej architektury góralskiej. Tylko czemu to ma służyć? |
A tak powinien być chyba oznakowany Szlak Wokół Tatr na całej długości. Aktualnie takich tabliczek spotkaliśmy może kilka. |
|
|
Nie posłuchaliśmy i nie zdjęliśmy. |
Nowy Targ mijamy nieco bokiem, m.in. obok lotniska. |
Od Nowego Targu do Czarnego Dunajca jedziemy asfaltową ścieżką przez lasy i pola... |
... i mosty. |
|
Po obiedzie w Czarnym Dunajcu Jola robi drobne zakupy, a ja oglądam Harleya. |
Do celu zostały nam 4 km i ok. 60 m. podjazdu. |
Jest i Babia Góra. |
Podjazd za nami, a przed nami ostatni zjazd i widok na Tatry. |
|
I na koniec widok sprzed kwatery o zachodzie. |
Nasza gospodyni jest też zapaloną rowerzystką, więc mieliśmy wiele wspólnych tematów do rozmowy. |
Trasa czwartego dnia - 78 km. W sumie zrobiliśmy ok. 305 km i ok. 3000 m podjazdów. Wnioski: trasa fajna, ale szlak w zasadzie ... nie istnieje. Po stronie słowackiej kompletny brak oznakowania i odcinki ruchliwymi drogami publicznymi sprawiają, że nie poleciłbym trasy osobom niedoświadczonym, a tym bardziej rodzinom z dziećmi. |
Na koniec 3 minuty ruchomych obrazków. |
| ▲ Do góry ▲ | |||||
| Strona główna | |||||