Strona główna | |||||
▲ Do góry ▲ |
Po sobotniej wycieczce w okolicach Gliwic, w niedzielę wybraliśmy się na krótką wycieczkę na Jurę. Startujemy z Jerzmanowic. |
Zaraz na początku mijamy ładną grupę skałek: Polną Skałkę, Soczewkę i Palec. |
Wjeżdżamy w dolinę Będkowską. Mieliśmy się tu spotkać z Olą, ale okazało się, że Ola jedzie na rowerze z Krakowa przez dol. Dłubni, Ojców itd. |
W poszukiwaniu kawy jedziemy więc w stronę Brandysówki. |
A tu niespodziewane spotkanie z synem znajomych Krzyśkiem i jego dziewczyną. To on nas rozpoznał, bo my widzieliśmy go ostatnio chyba ponad 20 lat temu. |
Na Sokolicy kolejka wspinaczy. |
Wreszcie doczekaliśmy się na przyjazd Oli i jedziemy do dol. Kobylańskiej. |
Całkiem tu ładnie ... |
... tylko ludzi za dużo. |
Końcówka szlaku w Kobylańskiej, to ostry podjazd zakończony wypychem. Zwykle robiliśmy ten szlak w drugą stronę. |
Na górze robi się łagodniej. |
Kwitnie rzepak. |
Ładny odcinek szlaku do przysiółka Bębła - Kawiory. Podobne zdjęcie kiedyś już robiłem. |
A to również kiedyś pstrykałem - odcinek drogi z Bębła do wylotu Będkowskiej. |
I jeszcze jedno ujęcie, bo krajobraz wyjątkowo fotogeniczny. |
Na koniec spotykamy się pod Murem Skwirczyńskiego z Martą, Piotrem i Asią, którzy przygotowali małą urodzinową imprezkę Oli. |
Powrót do Jerzmanowic nieco skracamy, bo pogoda zaczyna się psuć. Zaczyna padać, gdy jesteśmy już w drodze do domu. Było ok. 28 km. |
▲ Do góry ▲ | |||||
Strona główna |