Strona główna | |||||
▲ Do góry ▲ |
Tegoroczne rowerowo-górskie wakacje zaplanowaliśmy znów w Austrii, w okolicach Salzburga. |
Pierwszą bazę zakładamy na kampingu w Abersee nad jeziorem Wolfgangsee. Wieczorem pogoda jest dość dynamiczna. |
Póki co jest dość pusto, ale wkrótce zostaniemy otoczeni przez kampery i namioty. |
W pierwszy dzień robimy rozruchową wycieczkę pieszą na Breitenbertg. Początek szlaku wiedzie całkiem ładną, przełomową doliną. |
Wychodzimy na polany. |
Bacówek z kolorowymi kwiatami w oknach u nas się raczej nie spotyka. |
||
Podszczytowe tereny pasterskie. |
Otwierają się widoki na nasze jezioro i otaczające je góry. Ten trapezowaty masyw po lewej to Leonsberg, na który wkrótce się wybierzemy. |
Widok ze szczytu na Wolfgangsee. Po lewej Schafberg, w centrum Leonsberg. |
Na szczycie udało się "upolować" pazia królowej. |
Na szczycie Breitenbertgu (1260 m). |
Kruszczyk szerokolistny. |
Schodzimy innym wariantem oglądając po drodze wodospad. |
Widoczki z końcówki drogi zejściowej. |
Trasa wycieczki. |
We wtorek wraz z Lidką i Raketą, którzy dojechali w poniedziałek robimy wycieczkę rowerową na północ od Mondsee. |
Widać już jezioro Irrsee. |
Na południu wyłaniają się nieco wyższe górki. |
Mijamy miasteczko Oberhofen. |
Teraz czeka nas trochę podjazdów, ale cały czas wąskimi i równymi asfalcikami. Na podjazdach Jola na prowadzeniu. |
Lidka i Raketa. |
Jola i Lidka. |
Widok na południe. |
Kościółek Sommerholz. |
Oglądamy niewielki choć zapewne stary kościółek w Unzing. |
Teraz szlak prowadzi równolegle do autostrady A1 z ładnymi widokami na góry. |
Chowamy się w cieniu, aby odpocząć przed końcowym fragmentem trasy. |
Zmierzamy w kierunku Thalgau, a potem do punktu staru w Mondsee. |
Trasa wycieczki. Ok. 58 km i 550 m. podjazdów. |
|
Kolejnego dnia idziemy w góry na Leonsberg (1745m) - czyli trochę taką Babią Górę. |
Podejście jest jednak bardzo strome i męczące - zwłaszcza w panującym upale. Na wysokości 1243 m. na szczyciku Walkerskogel trafiamy na widokową ławeczkę. |
Kolejny przystanek i kolejna ławeczka na 1557 m (jakby na Pilsku) na szczycie Gartenzinken. |
Na horyzoncie pojawia się Dachstein z lodowcem pod najwyższymi szczytami masywu. |
A w dolinie Bad Ischl. |
Na północy Wolfgangsee, nad którym mieszkamy i Schafberg (1783 m). |
Choinka z krukiem na czubku. |
Końcówka podejścia na Leonsberg. |
Goryczka krótkołodygowa (Klusjusa). |
Salzkammergut, to kraina jezior i gór. |
Widok na Attersee. |
|
Na szczycie Leonsbergu (1745 m). |
Szlak zejściowy też nie jest całkiem banalny. |
Ciekawa odmiana orlika. |
Dzwonek jednostronny. |
Po długim zejściu przez las spotykamy całkiem nową drabinkę. |
A zaraz potem przyjemny prysznic. |
Po schłodzeniu i nawodnieniu humory znacznie się poprawiają. |
Wieczór nad kampingiem w Abersee. |
Trasa wycieczki. |
Kolejną wycieczkę rowerową wokół masywu Schafbergu zaczynamy wprost z kampingu. |
Pierwszy przystanek robimy nad jeziorkiem Schwarzensee na wysokości 700 m. |
Uznajemy, że należy nam się coś więcej niż odpoczynek np. gulaschsuppe i piwo/kawa. |
Zdobywamy wysokość drogą w dolinie. |
Coraz wyżej i coraz ładniejsze widoki. |
Dojeżdżamy do najwyższego punktu trasy na ok. 1000 m. |
|
A to już widok ze zjazdu na jezioro Mondsee. |
To samo w innej konfiguracji - z lewej autor relacji. |
Mondsee i Drachenwand - po lewej. |
|
Ławeczka jest całkiem miła, ale trzeba ruszać dalej. |
Dojeżdżamy do St. Gilgen. |
Klimaty typowo kurortowe, a w tle jakby Trzy Korony ;) |
Po wycieczce należy uzupełnić płyny. |
Trasa wycieczki. 42 km i 760 m. |
Pod wieczór postanawiamy zrobić przejażdżkę do St. Wolfgang po przeciwnej jeziora. W tle skalisty szczyt Sparber (1502 m). |
Uliczki St. Wolfgang. |
Kościół pw. Św. Wolfganga. |
Główny ołtarz kościoła średniowiecznego artysty z Tyrolu Michaela Pachera. |
Portal w kościele św. Wolfganga. |
Wieczorny widok na Sparber. |
|
Zaglądamy na stację kolejki na Schafberg. Być może z niej skorzystamy. |
St.Wolfgang. |
||
Przy szlaku spotykamy takie dziwne rzeźby. Przypomina mi się piosenka Pod Budą "Gdyby dużą rękę mieć". |
W Strobl trafiamy na jakiś festyn. |
Trasa popołudniowej wycieczki. |
Na kolejną wycieczkę wyruszamy z St. Wolfgang. Te tory prowadzą na Schafberg, ale my je tylko przecinamy. |
W drodze na szczyt spotykamy sporo fiołków. |
Wychodzimy na halę. Do szczytu zostało 350 m. podejścia. |
Chwilę potem mijamy stację pośrednią kolejki zębatej. |
|
Widok ze szczytu na jeziora Mondsee i Attersee. |
Jola, a w tle Spinnerin. W głębi, po lewej Leonsberg. |
Schodzimy do stacji pośredniej z widokiem na Wolfgangsee. |
|
Kolejny przerywnik kwiatkowy - goździki. |
Dla atrakcji oraz oszczędności kolan dalszą drogę w dół odbywamy kolejką. |
Taka lokomotywa nas wiozła. |
Trasa wycieczki. |
Po wycieczce pieszej jedziemy na spacer do Bad Ischl. |
Kilka migawek z miasta. Najważniejszy obiekt - Kaiservilla (willa cesarska), będąca letnią rezydencją Franciszka Józefa i Elżbiety była wieczorem niedostępna. Z daleka nie wyglądała zresztą zbyt okazale. Powyżej jeden z kościołów. |
Dom zdrojowy. |
Ładne kwiatki. |
W sobotę kolej na wycieczkę rowerową. Aby nie było zbyt ostro wymyślam trasę z Bad Ischl do Hallstatt. |
Dolina rzeki Traun, wzdłuż której jedziemy. |
Odpoczynek nad rzeką w Bad Goisern. |
|
Szlak rowerowy wzdłuż drogi B166. |
Krótka i treściwa nazwa "Au". |
Dojeżdżamy do Hallstatt - miasta u stóp Dachsteinu gdzie odkryto archeologiczną kulturę halsztacką, i gdzie znajduje się znana kopalnia soli. |
Miasto wciśnięte jest na niewielkiej powierzchni między brzegami jeziora, a stromymi stokami gór. |
Kaplica, w której zgromadzono 1200 czaszek (610 pomalowanych) przeniesionych z niewielkiego cmentarza. |
Kościół ewangelicki. |
||
Jezioro Hallstackie. |
Tu akurat wyjątkowo pusto, w rzeczywistości uliczki Hallstatt zapełnia tłum turystów - głównie z Chin, gdzie zbudowano replikę Hallstatt. |
Rynek z kolumną Trójcy Św. |
|
Po zwiedzeniu Hallstatt jedziemy dalej, do Obertraun, gdzie wiele lat temu spędzaliśmy wakacje. |
Ciekawie poprowadzony szlak rowerowy i linia kolejowa. |
Okrążamy jezioro. |
|
Wreszcie czas na odpoczynek i nawodnienie. |
Trasa wycieczki. 50 km i ok. 440 m. |
||
Po wycieczce trzeba coś upichcić... |
... i zjeść. |
W niedzielę przenosimy się do nowej bazy na kamping w Altausee. Ponieważ rano pada, więc robimy dzień odpoczynkowy. |
Robimy tylko krótki spacer nad jezioro Altausee z widokiem na Loser. |
Wracamy na kamping, nad którym góruje szczyt Tressenstein z wieżą widokową. |
Po dniu odpoczynku robimy wycieczkę rowerową z Ebensee nad jeziorem Traunsee (na zdjęciu) do jeziora Langbathsee. |
Na początek długi odcinek asfaltami. |
Zbliżamy się do gór. |
Po solidnym podjeździe szutrówką, okrążamy jezioro Hinterer Langbathsee na wys. 750 m. |
Potem zjeżdżamy do niżej położonego Vorderer Langbathsee i zatrzymujemy się na kawę i piwo. |
Trasa wycieczki - 38 km i ok. 580 m. |
Kolejnego dnia robimy pieszą wycieczkę w położony nad naszym jeziorem Altauseer masyw Loser. Wyruszamy z parkingu położonego na wys. 1550 m. z widokiem na Dachstein. |
Na szczyt mamy tylko ok. 300 m. podejścia. |
Otwierają się widoki na bliższe i dalsze góry. |
Po drodze spotykamy mnóstwo alpejskich kwiatów. To chyba arnika górska. |
A to znany z naszych gór urdzik, tyle, że chyba nie karpacki. |
Pełnik europejski. |
Niby lato, ale kwitną goryczki wiosenne. |
Widok z podejścia na Loser - prawdopodobnie na masyw Totes Gebirge (Góry Martwe). |
I kolejne kwiatki - tojad mocny. |
Na szczycie znajdujemy oczywiście widokową ławeczkę. |
I znów widok na Dachstein. |
Zlatują się natrętne wieszczki, które są zapewne zainteresowane naszymi kanapkami. |
Panorama ze szczytu Loser (1837 m). |
Nasza ekipa na tle. |
Kopuła szczytowa Loser. |
Skalne okno Loserfenster przy szlaku w kierunku jeziora Augstsee. |
Schodzimy do jeziora Augstsee na 1650 m. |
Czasu mamy dosyć, więc postanawiamy okrążyć cały masyw. |
Rododendrony i Brauningzinken. |
Po przejściu na drugą stronę grzbietu "szlak" zaczyna kluczyć wśród skałek i kosówki, a ścieżka często w ogóle zanika. |
Charakterystyczne żłobki krasowe. |
Nie widząc szans na efektywne pokonanie morza kosówki i pełnego szczelin skalnego podłoża postanawiamy zawrócić. |
Po przekroczeniu grzbietu znów mamy widok na Dachstein i Loser. |
A ta szczerbina w grani od razu przypomniała mi Breche de Roland w Pirenejach. |
I znów przerywnik - rutewka orlikolistna. |
Oznaczenie szlaków w Alpach Austriackich. |
W drodze powrotnej spotykamy stadko rogacizny. |
A na koniec zauważam wyjątkowo okazałe sasanki alpejskie. |
Chaber górski. |
Kończymy wycieczkę na parkingu. |
Trasa wycieczki. |
Pierwszym punktem trasy kolejnej wycieczki rowerowej jest jeziorko Odensee. |
Przy knajpce jest spora kolekcja profesjonalnych grilli. |
Za Bad Mitterndorf wjeżdżamy w dolinę potoku Salza, którą powoli zdobywamy wysokość. |
Wyjeżdżamy z lasu na otwarty teren. |
Obok drogi znajdujemy taki dziwny pomnik, a może grób? |
Dojeżdżamy na przełęcz (ok. 1200 m). Teraz czeka nas zjazd. [fot. Jola, bo autor też musi mieć choć jedną fotkę] |
I już po zjeździe. Jesteśmy nad jeziorem Grundlsee. |
Odwiedzamy jeszcze mniejsze i spokojniejsze jeziorko Toplitzsee, gdzie robimy sobie sjestę. |
Kaplica przy drodze między Toplitzsee, a Grundlsee. |
Jeszcze jedno spojrzenie na Grundlsee, którego brzegi są dość mocno zagospodarowane. |
I widoczek z końcowego fragmentu naszej trasy na południe. |
Trasa wycieczki. 57 km i ok. 960 m. |
Wieczorny widok z kampingu na Dachstein. |
Kolejną wycieczkę pieszą robimy właśnie w rejon Dachsteinu. |
Starujemy znad jeziora Gosau. W głębi grupa Hoher Dachsteinu (2995 m) z lodowcem Gosau. |
My zmierzamy na Donnerkogel w grupie Gosaukamm. |
Znów spotykamy piękne okazy sasanek. |
Na Donnerkogel prowadzi też ferrata z bardzo efektowną, zawieszoną w powietrzu drabinką. |
Parzydło leśne należy do rodziny ... różowatych. |
Widoki z podejścia do schroniska Gablonzerhutte. |
Lilia złotogłów. |
|
Widok ze szczytu Groser Donnerkogel (2050 m) na Hoher Dachstein i szczyty grupy Gosaukamm. |
Zejście prowadzi tym samym szlakiem. Schodzą też ekipy, które wchodziły ferratą. |
Są też odcinki ubezpieczone poręczówką. |
I jeszcze jeden widok na Hoher Dachstein i lodowiec Gosau. |
Dochodzimy do schroniska Gablonzerhutte położonego w pobliżu górnej stacji kolejki. |
Po zdobyciu szczytu należy się nagroda. |
Trasa wycieczki. |
|
Wieczór na kampingu. |
Tressenstein z malowniczymi chmurkami. |
||
Ostatnia wycieczka rowerowa ma być łatwa i krótka. Trudno tu taką wymyśleć. W końcu wybieramy trasę do Obertraun. Po drodze chcemy obejrzeć pobliskie Bad Ausee, które jak informuje tablica jest geograficznym środkiem Austrii. |
Oglądamy Bad Aussee. |
Romańsko-gotycki kościół św. Pawła w Bad Aussee. |
|
Bad Aussee położone jest nad rzeką Traun. |
Dalsza trasa wiedzie niby doliną Traun, ale właściwie w sporej części ponad nią, więc podjazdów nie brakuje. |
Przed Obertaun odpoczywamy nad jeziorkiem Koppenwinkllack'n. |
|
Obertraun jest miejscowością raczej turystyczną, którą mijaliśmy podczas wycieczki do Hallstatt, więc okrążamy ją i ruszamy w drogę powrotną. |
Odpoczynek robimy (na ławeczce oczywiście) przy bijącym chłodem jak z lodowca potoku. |
W drodze powrotnej robimy nieco inny wariant by ominąć spory podjazd i odcinek ruchliwej szosy. |
|
Wariant okazał się bardzo przyjemny, zwłaszcza, że trafiliśmy na miłą, rodzinną knajpkę. |
Miło było, ale czas ruszać dalej. |
Dolina jest tu wyjątkowo malownicza. |
Pieszy szlak tylko miejscami wymagał zejścia z roweru. |
Dalsza część - choć pod górę - prowadziła wygodną, szutrowo-gruntową drogą. |
A potem wyjeżdżamy na widokowe, lokalne asfalty. |
Tak wyglądało to w ruchu. |
Trasa wycieczki. 42 km i ok. 580 m. A miało być lajtowo, bo upał sięgał ponad 30 st. C. |
Pod wieczór tego samego dnia postanawiamy zaliczyć wreszcie górkę Tressenstein nad naszym kampingiem. Na zdjęciu widok z parkingu pod Tressenstein na przeciwległe górki. |
W ok. 30 min. dochodzimy do wieży widokowej na Tressensteinie (1201 m). |
Widok z Tressenstein. |
Trasa wycieczki. |
▲ Do góry ▲ | |||||
Strona główna |