Strona główna | |||||
▲ Do góry ▲ |
Początko planowałem w tym roku trasę rowerową w Austrii opartą o szlak Ennsradweg. Po konsultacjach "społecznych" zaproponowałem jednak łatwiejszy szlak wiodący doliną Menu i Tauberu w Niemczech. |
Pierwsza część trasy, to szlak Mainradweg. Początek i koniec zaplanowałem w Bambergu, a trasa miała liczyć ok. 500 km. |
Standardowa już dokumentacja mojego ekwipunku. Taka fotka (prócz listy rzeczy) przydaje się przy pakowaniu na kolejne wyjazdy. |
W sobotnie popołudnie (ok. 16:30) spotykamy się z ekipą na kampingu w Bambergu. |
Po rozbiciu namiotów jedziemy i idziemy zwiedzać miasto, które położone jest po obu stronach rzeki Regnitz.. |
Idziemy z parkingu w stronę centrum. |
A to propozycja dla stylowych sakwiarzy i bikepakingowców :) |
Docieramy do starego ratusza. |
Jest gorąco, więc chłodzimy się lodami. |
W ratuszu znajduje się prywatna kolekcja porcelany i fajansu "Sammlung Ludwig". |
XVIII wieczne malowidła na ścianach ratusza. |
Do ratusza jeszcze wrócimy, tymczasem idziemy na Plac Katedralny przy którym znajduje się również Neue Residenz (Nowa Rezydencja). Od 1604 r. była to rezydencja książąt biskupów Bambergu. Obecnie kompleks z piaskowca mieści Bibliotekę Państwową i Galerię. |
Zaglądamy do ogrodów pałacowych. |
Katedra Świętych Piotra i Jerzego z XIII w. – główna świątynia katolicka miasta. Jest jedynym na północ od Alp miejscem spoczynku papieża. Niestety tym razem była zamkinięta. |
Widok na miasto z ogrodów pałacowych. |
A to taki mały szczegół, który można też odnaleźć na poprzednim zdjęciu. |
Ponieważ nie można tak na sucho zwiedzać miasta, więc schodzimy do centrum i odnajdujemy tawernę browaru Schlenkerla z ponad 600 letnią tradycją. |
Wraz z Piotrem próbujemy miejscowego specjału czyli wędzonego piwa Aecht Schlenkerla Rauchbier. Piwo kupuje się w lokalu, a spożywa zwykle na okolicznych uliczkach. |
Wracamy na most, z którego należy robić fotkę ratusza z domem rotmistrza. |
Bamberg ma swoją małą Wenecję, nawet z gondolami. |
W niedzielę rano pakujemy sakwy, zostawiamy samochody i po telefonicznym "Jadymy" od Jasia, wyruszamy na trasę. |
W tym roku w wyjeździe udział biorą: Jacek, Jola, Lila, Piotr, Ewa, Romek. Fot. Piotr Sąsiedzki. |
Wg niepisanej zasady, którą przyjęliśmy, po 20 km należy się przerwa na kawę. |
Mijamy miasteczko Zell am Main. |
Kolejne miasto to Hassfurt - tu będziemy szukać miejsca na obiad. |
Wjeżdżamy do centrum. W głębi typowa wieża z bramą wjazdową. |
Dzisiaj na obiad pizza. |
Nasz szlak prowadzi cały czas dobrymi asfaltowymi drogami rowerowymi. Tylko w miejscowościach o uspokojonym ruchu samochodowym wjeżdżamy na ulice. |
Pierwszy nocleg na trasie w Schweinfurcie jest komfortowy. Mamy zarezerwowane pokoje w hotelu B&B. Kolejne noclegi planujemy na kampingach, by w zależności od pogody mieć możliwość zmiany planów. |
To nie jest nasz hotel ;) |
Po zakwaterowaniu wyruszamy na spacer po mieście. Zaczynamy od rynku w Schweinfurcie. |
To mógłby być nasz wóz techniczny :) |
Temu piesowi coś smutno. Może zbyt długo czeka na zamówienie? |
A w parku pod murami miejskimi kicają zające. |
W Schweinfurcie jest browar Roth Bier. |
Trafiamy na miejski festyn z muzyką kiełbaskami i miejscowym piwem. Ja zamówiłem normalne, a Piotr ... duże. |
Fot. Jola |
Trasa - dzień pierwszy - 65 km. |
Rozpoczynamy drugi dzień wędrówki. Dziś planujemy dotrzeć do Ochsenfurtu - ok. 20 km przed Würzburgiem. Romek i Ewa na swoich nowych rowerach. |
Przy szlaku często spotykamy kapliczki o takiej niespotykanej u nas formie. |
Jola, Lila i Piotr. |
Piotr, Romek i Ewa. |
Zatrzymujemy się na chwilę przy Museum Militarnym w Stammheim. Dziś poniedziałek, więc i tak zamknięte. |
Jak mówi piosenka "raz na walcu, raz pod walcem ...". |
Tuż obok można obejrzeć jeszcze jeden obiekt wojskowy. |
Jedziemy dalej mijając wzgórza z winnicami. |
Zbliżamy się do miasteczka Volkach. |
|
Rynek w Volkach z ratuszem (po lewej). |
Koń jaki jest - każdy widzi. |
Za nami 30 km więc zasłużyliśmy na kawę i lody lub lody w kawie. |
Górna Brama w Volkach. |
Jedziemy przez malownicze ulice Volkach. |
Kolejnym przystankiem na trasie jest zespół klasztorny benedyktynów w Münsterschwarzach. |
Obecny kościół i klasztor powstały w 1936 r. W tym miejscu zespoły klasztorne istniały już od VIII w. Kolejne świątynie były budowane w stylu romańskim, gotyckim i barokowym. |
A tak wygląda kościół w Münsterschwarzach z daleka. |
Dettelbach - miasteczko jakich wiele mijamy na trasie. |
Dettelbach. |
Po szybkim minięciu dość ruchliwego Kitzingen, na dłużej zatrzymujemy się w Marktbreit, bo przyszedł czas na obiad. |
Kościół w Marktbreit. |
A to najbardziej malowniczy zakątek miasta z Malerwinkelhaus, w którym prawdopodobnie, wbrew nazwie mieścił się sklep. Nazwa pochodzi stąd, że był częstym motywem dla malarzy. |
Niespodziewanie wyłonił się koło nas jakiś potwór. Fot. Piotr Sąsiedzki. |
Dojeżdżamy do Ochsenfurtu i rzucamy okiem na ratusz. |
Ochsenfurt. |
Ochsenfurt jest celem naszej dzisiejszej trasy, ale kamping znajduje się po drugiej stronie Menu. |
"Knaus kamping" położony jest naprzeciw Ochsenfurtu w miejscowości Frickenhausen. Przez przypadek trzymamy się zasady od największego do najmniejszego. |
Mamy wygodne miejsce na kolację lub śniadanie. |
Trasa - dzień drugi - 74 km. |
Nad wodami można spotkać liczne stada ptaków - zwłaszcza dzikich gęsi. |
Trzeci odcinek naszej trasy ma być długi i bogaty pod względem krajoznawczym. |
Pierwsze 20 km jedziemy wzdłuż winnic do Würzburga. |
Wjeżdżając do Würzburga naszym oczom ukazuje się twierdza Marienberg. |
Wjeżdżamy do centrum z katedrą św. Kiliana. Została ona zbudowana w latach 1045-1188 i nazwana od irlandzkiego mnicha, który przeniósł się do miasta w 686 i później został świętym. |
Widok spod katedry w stronę ratusza. |
Wnętrze katedry. |
Katedra jak i znaczna część Würzburga mocno ucierpiała w czasie nalotów z marca 1945 r. Odbudowa trwała prawie 22 lata, a część wnętrza odtworzono w stylu nowoczesnym. |
Obok katedry stoi Kolegiata Neumünster powstała w miejscu, w którym pochowano św. Kiliana, św. Totnana i św. Kolonata. Budowla posiada cechy zarówno stylu romańskiego jak i baroku. |
Wnętrze kolegiaty. |
Za kolegiatą i katedrą znajduję współczesną sztukę ("szalony konkurs selfie"?). |
|
Kolejny punkt programu, to XVIII-wieczna, barokowa rezydencja biskupów (Residenz), w której mieszkał rządzący miastem książę biskup. W latach 80-tych XX w. wpisana na listę UNESCO. |
Na zwiedzanie całego pałacu nie mamy czasu, ale oglądamy kaplicę pałacową (Hofkirche) - wypełnioną dziełami sztuki, w tym obrazami autorstwa Tiepolo. |
Zaglądamy też do ogrodów pałacowych. |
|
Rezydencja w Würzburgu - widok od strony ogrodów. |
Kaplica Marii (Marienkapelle) z końca XIV w. i zasłonięty nieco straganami Dom Jastrzębia (Falkenhaus) z XVII w. z rokokowymi zdobieniami. |
Wprost z katedry można przejść na Stary Most (Alte Mainbrücke) z XV w. odbudowany po zniszczeniach wojennych. |
|
Na początku XVIII w. na moście umieszczono 12 figur świętych oraz znanych postaci związanych z miastem. W tle twierdza Marienberg. |
Przystanek na Starym Moście. |
Würzburg można by zwiedzać znacznie dłużej, ale trzeba jechać dalej. |
A na trasie spotykamy całkiem ładną kaczkę. |
Zastanawiam się jak dokonuje się zbiorów w tak zawieszonych nad urwiskiem winnicach. |
W Karlstadt, po ok. 50 km zaczynamy się rozglądać za obiadem. |
Niestety w Niemczech w godzinach 14:30 - 17:00 restauracje są nieczynne. |
Działają jedynie kawiarnie i lodziarnie, ale nam potrzebne są już konkrety, więc jedziemy dalej. |
To czego szukamy znajdujemy w Gemünden am Main ... ale nie jest to kościół. |
Obóz pośredni zakładamy tu - w restauracji Ratsschenke. |
Jola postawiła na sałatkę z kurczakiem. |
Dzisiejsza trasa jest wyjątkowo długa (ponad 90 km) więc na zwiedzanie ciekawego miasteczka Lohr am Main nie mamy czasu. |
I jeszcze raz przedstawiam uczestników: Lila. |
Piotr. |
Jola. |
Ewa i Romek. |
No dobra, ja też tam byłem :) Fot. Piotr Sąsiedzki. |
W Erlach przejeżdżamy na drugą stronę rzeki i wkrótce docieramy do kampingu. |
Na Mainglück Camping między Neustadt am Main i Rothenfels zdążyliśmy przed zamknięciem baru :) (ta fotka zrobiona już rano). |
Trasa - dzień trzeci - 96 km. |
Kolejnego dnia rano mijamy całkiem ładne miasteczko Rothenfels. |
I znów jedziemy winnym szlakiem. |
Po 16 km zbaczamy o 1 km z trasy, by zwiedzić Muzeum Papiernię w Homburgu. |
Muzeum pokazuje naturalny stan obiektu - zarówno pomieszczenia i urządzenia do produkcji papieru, jak i izby, w których mieszkali właściciele papierni. |
Takie eksponaty też można sobie przypomnieć. |
Na poddaszu znajdowała się suszarnia arkuszy papieru. |
Koło wodne napędzające urządzenia papierni. |
A to podziemna część obiektu z maszynownią. |
Zostawiamy Homburk za sobą i jedziemy dalej. |
Szlak biegnie wzdłuż różnokolorowych łąk. |
W Wertheim kończymy wędrówkę trasą w dolinie Menu. Po zwiedzaniu i kawie wjedziemy w dolinę rzeki Tauber. |
|
Miejsce na kawę znalezione. |
Na fasadzie kamienicy naszego lokalu znajduje się taka płaskorzeźba - dwa szkielety - jeden należy do żebraka, drugi od hrabiego. |
Ewa i Romek zamiast kawy wolą apfelschorle - połączenie soku jabłkowego z gazowaną wodą mineralną. |
Wertheim powstało prawdopodobnie w VIII lub IX wieku, a niektóre zachowane domy mogą pochodzić z XVI w. |
Na wzgórzu w widłach Menu i Tauber znajdują się ruiny zamku z XII w. W połowie stromego podjazdu pod zamek spasowaliśmy i dalej poszliśmy pieszo. |
Widoki z murów zamku na miasto. |
Barki na Menie, to dość częsty widok. |
W dolinie Tauber pojawia się więcej zieleni oraz podjazdów. |
Żniwa w pełni. Często widzimy pracujące kombajny lub - tak jak tu - skoszone pola. |
|||
W Tauberbischofsheim mamy już na licznikach ponad 60 km. Czas na posiłek. |
A przy okazji warto obejrzeć miasto. |
Tu też mamy zamek, choć w nieco innym stylu. |
Na Placu Zamkowym znajdujemy interesujący nas obiekt. Ciekawy jest tu sposób podawania frytek w wysokich "wazonikach". |
Niektóre potrawy podawane są natomiast na łupkowych płytkach. |
Dziś śpimy na dość pustym kampingu, 4 km za centrum Bad Mergentheim. |
Trasa - dzień czwarty - 89 km. |
Nazajutrz zostawiamy bagaże na kampingu i podjeżdżamy 4 km na południe, do wioski Stuppach. |
W tym niepozornym kościółku znajduje się dzieło Matthiasa Grünewalda "Madonna ze Stuppach". |
Madonna ze Stuppach – obraz Matthiasa Grünewalda powstały w latach 1517–1519, pierwotnie przeznaczony do kolegiaty w Aschaffenburgu. W Stuppach przechowywany jest od 1809 r. |
Informacji o ołtarzu kościoła w Stuppach nie znalazłem, ale wygląda na dość stary. |
Dość często obserwujemy na niebie ptaki drapieżne. To zapewne kania ruda. |
Po powrocie ze Stuppach zabieramy bagaże i ruszamy na trasę. Na początek zwiedzamy pobieżnie Bad Mergentheim. |
Bad Mergentheim - rynek. |
Bad Mergentheim. |
I znów pomykamy wśród sielskich krajobrazów doliny Tauber. |
Oglądamy z zewnątrz pałac w Weikersheim. |
Pola słoneczników, to też typowy element tutejszego krajobrazu. |
W Creglingen znów warto odjechać ok. 1 km od głównej trasy, by w ewangelickim kościele Herrgottskirche (Pana Boga - takie wezwanie nie występuje w kościołach katolickich) obejrzeć drewniany ołtarz. |
|
Ołtarz Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny z pocz. XVI w. jest dziełem Tilmana Riemenschneidera. |
Główny ołtarz kościoła z XV w. z ukrzyżowaniem Chrystusa w centralnej części. |
Boczny ołtarz z poł. XV w. |
I znów trochę pod górkę ... |
Piotr w koszulce lidera klasyfikacji górskiej :) |
Niektóre podjazdy są całkiem spore. |
Nagrodą za wysiłek jest przyjemny zjazd. |
Lila i Piotr. |
Na szlaku w dolinie Tauber. |
Dzisiejszy etap był krótszy niż zwykle. Śpimy tym razem w pokoikach na kampingu "Tauberromantik" w Rothenburgu. |
Pokoje są skromne i tanie, ale nie musimy rozbijać namiotów. |
Po zakwaterowaniu idziemy na obiad, a potem zwiedzać miasto. Wygląda na to, że ciągle coś jemy :) |
Trasa - dzień piąty - 53 km. |
Idziemy pieszo do centrum Rothenburga ob der Tauber. Z kampingu to ok. 1,5 km pod górkę. |
Kościół św. Jakuba z ciekawą bramą przejazdową. |
|
Rynek w Rothenburgu. |
Rynek w Rothenburgu. |
||
Ratusz w Rothenburgu. Fot. Jola |
Ratusz w Rothenburgu. |
Uliczki w Rothenburgu. |
Plönlein - najbardziej malownicze miejsce w Rothenburgu. |
Plönlein - jeszcze jedno ujęcie. Z lewej uliczka prowadząca do Siebers Tower z prawej do Kobolzeller Tower (obie wieże pochodzą z początku XIII wieku). Fot. Jola |
Uskuteczniamy spacer murami miejskimi. |
Widoczki z murów. |
|
Powoli zmierzamy do końca naszego spaceru po mieście. |
Jedna z bram w murach miejskich. |
Panorama Rothenburga w wieczornym świetle. |
|
Kolejny dzień zaczynamy od podjazdu z kampingu do Rothenburga. I tu przytrafia mi się jedyna awaria na całym wyjeździe. Puszcza zacisk linki przedniej przerzutki. Po paru minutach możemy jechać dalej. Fot. Jola. |
Rothenburg leży na Reumatisch ... wróć .. Romantische Strasse. Fot. Piotr Sąsiedzki. |
Szóstego dnia dość często jedziemy lokalnymi, bardzo spokojnymi drogami publicznymi. |
Pojawiają się też szutry, których dotąd prawie nie było. |
Drogi szutrowe są jednak równe i dobrze ubite. |
Lila. |
Odpoczynek po krótkim, szutrowym podjeździe. |
|
Na dzisiejszym odcinku nie ma też większych miasteczek, ale udaje się znaleźć małą piekarnio-cukiernię z ekspresem do kawy :) |
A to jeden z dwóch bocianów zaobserwowanych na całej trasie. |
Za to pociągów zaobserwowaliśmy tego dnia znacznie więcej. |
A to pewnie ostrzeżenie przed czarnymi kotami przynoszącymi pecha. |
Trafił się nawet leśny fragment trasy. |
Z obiadem jak zwykle musieliśmy zaczekać do 17:00. Zresztą i tak potencjalnych obiektów na trasie nie było zbyt wiele. Odpowiednie miejsce i czas znalazło się w Grosshabersdorf. |
Ja swojego kotleta pokonałem, ale większość ekipy jeden z dwóch kotletów, z których składało się ich danie musiała zabrać na wynos. |
Przedostatni nocleg na kampingu "Zur Mühle", na szeroko pojętych obrzeżach Norymbergi. |
Naprzeciw naszego placu stał taki domek. |
Trasa - dzień szósty - 75 km. |
Ostatni dzień naszej trasy nie obfitował w jakieś spektakularne atrakcje. Fürth jest może ciekawym miastem, ale przejazd przez jego ruchliwe ulice nie należał do najprzyjemniejszych. Potem było już lepiej. A to Solarberg. Na jego szczyt można wejść lub wjechac rowerem. |
Dziś znów mamy sporo prostych szutrów wzdłuż rzeki Regnitz i kanału Men - Dunaj. |
Kanał Men - Dunaj. |
W pewnym momencie naszą trasę zablokowało stado gęsi. |
Udało się jednak pokonać blokadę bez strat po którejkolwiek stronie i dotrzeć do punktu uzupełniania płynów. |
Pomnik zamka błyskawicznego? |
Na horyzoncie ukazuje się pokaźny pióropusz dymu - jakby jakiś pożar. |
Mieliśmy obawy, czy to aby nie na naszym kampingu, bo ogólny kierunek się zgadzał. Okazało się, że zapaliły się pola i trwała akcja gaśnicza po drugiej stronie rzeki. |
A nas czekała jeszcze atrakcja w postaci niewielkiej przeprawy promowej. |
Na promie. |
Po południu dotarliśmy do punktu startu na kamping pod Bambergiem. To zdjęcie zrobiłem już po wieczornej burzy. |
A tu owa burza i ulewa, którą przeczekaliśmy na tarasie kampingowej knajpki przy butelce wina. |
Trasa - dzień siódmy - 67 km. W sumie przejechaliśmy ok. 525 km. |
W niedzielę rano żegnamy się z Ewą i Romkiem, a my z Lilą i Piotrem odwiedzamy jeszcze Muzeum Przyrodnicze w Bambergu. Fot. Piotr Sąsiedzki. |
Część dotycząca geologii - m.in. kolekcje minerałów. |
Jeden z eksponatów - gigantyczny japoński krab. |
Są też motylki i inne zwierzaki. |
A to odciski prehistorycznych stworzeń w skałach osadowych. |
Bardzo podobała nam się również wystawa fotografii przyrodniczej autorów z różnych stron świata. |
Na koniec docieramy do imponującej sali ptasiej. |
Zgromadzono tu tysiące spreparowanych gatunków ptaków. |
Ibis grzywiasty. |
Jakiś drapieżnik, może orzeł? |
Nad wszystkim czuwa Król Lew. |
Z pewnym trudem znaleźliśmy też Kowalika czyli łac. "Sitta europaea" lub niem. Kleiber. Zaraz powiadomiliśmy o tym Jasia. |
Jeszcze ostatnia kawa i kończymy wyjazd. Lila z Piotrem wracają do domu, a my ... |
... o przepraszam - jeszcze hipek Joli i ... |
... jedziemy do Augsburga odwiedzić siostrzeńca Joli Marka, Sarę oraz ich kota Atosa i szynszyle. |
Po przyjeździe jedziemy rowerami na obiad. |
W poniedziałek Marek i Sara idą do pracy, a my zwiedzamy przy pomocy rowerów Augsburg. Zaczynamy od Placu Ratuszowego. |
Fontanna Augusta - cesarza założyciela miasta z końca XVI w. |
Dość frywolne szczegóły fontanny. |
||
Wieża kościoła św. Piotra. |
W ratuszu warto obejrzeć Złotą Salę. |
Ratusz wraz ze Złotą Salą został zbudowany na początku XVII w. Podczas nalotów alianckich z marca 1944 r. został doszczętnie zniszczony. |
Odbuwa trwała od roku 1955 do lat 90-tych XX w. |
Sala Książęca - reprezentacyjny gabinet burmistrza - jest wykończona w drewnie. |
Weberhaus - odbudowany gmach siedziby gildii tkaczy. |
Protestancki kościół św. Anny z XV w. |
Największym skarbem kościoła jest gotycka Kaplica Złotników wypełniona freskami ściennymi, przedstawiającymi sceny z życia Chrystusa. Kaplica powstała w 1425 r. |
Kaplica Złotników. |
Główny ołtarz jest dość skromny. |
W części dawnych pomieszczeń klasztornych znajduje się muzeum poświęcone Marcinowi Lutrowi, reformacji oraz roli Augsburga w czasie przemian religijnych. |
|
Główna nawa kościoła. |
Katedra Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny, to najważniejszą miejska świątynia. Budowla powstała prawdopodobnie pod koniec X lub na pocz. XI wieku, w miejscu zawalonej lub zniszczonej bazyliki z VIII w. Potem była wielokrotnie przebudowywana. |
||
A to już jakieś współczesne dzieło. |
Na koniec odnajdujemy "Fuggerei" - najstarsze nieprzerwanie działające osiedle socjalne świata. Powstało ono w 1521 roku z inicjatywy Jakuba Fuggera i jego braci, którzy chcieli wspomóc najbardziej potrzebujących mieszkańców. |
||
Osiedle funkcjonuje do dziś na niezmienionych zasadach. |
Dziś mieszka tu około 150 katolików. Mieszkańcy płacą roczny czynsz w wysokości niecałego 1 euro, a ich jedynym obowiązkiem są codzienne modlitwy za duszę rodziny Fuggerów. |
Czyżby jacyś krewni? |
Na tym kończymy zwiedzanie i jedziemy wzdłuż rzeki Wertach na południe. |
Rzeka sprawia wrażenie dość dzikiej. |
To chyba efekt zabaw plażujących nad rzeką osób. |
Jedziemy w kierunku zaporowego jeziorka Wertach. |
Rzeka Wertach poniżej zapory. |
Po południu wracamy do kota. A we wtorek wracamy do domu. |
▲ Do góry ▲ | |||||
Strona główna |