Strona główna | |||||
▲ Do góry ▲ |
Pierwszą bazę wypadową rowerowych wakacji w Prowansji zakładamy na kampingu w Digne-les-Bains. |
Na pierwszą wycieczkę wyruszamy spod kościoła w miejscowości L'Escale. |
Na początek asfaltem pod górkę. |
Ruszamy w górę. Odsłaniają się widoki na dolinę, w kierunku Sisteron. |
Asfalt przechodzi w szutrówkę. Jola. |
Waldek testuje rower Joli. |
Po krótkim odpoczynku ruszamy dalej. |
Sielskie widoczki. |
Początek wąwozu Barrabine i odpoczynek nad potokiem. |
Mijamy potężny okaz dębu. |
Kwiatki też okazałe. Tu jakieś dzwonki. |
|
Widok z przełęczy. |
I zbliżenie - szczyt przypomina nieco Babią Górę z profilu. |
A to my na przełączce. |
Waldek - inscenizuje zjazd do filmu i zdjęć. |
Prócz widoczków podziwiamy przyrodę. |
Wygląda na jakiś groszek. |
Zjeżdżamy do miasteczka Volonne i asfaltem docieramy do punktu startu.. |
|
Trasa pierwszej wycieczki. 36 km i 790 m podjazdów. |
Kolejnego dnia ruszamy na podbój czarnych ziem, czyli Terres Noires. |
Na drugą wycieczkę rowerową wyruszamy z naszej bazy w Digne les Bains do przysiółka la Villard. |
Gdzieś tam jedziemy. |
Pierwsze widoki na nasz główny cel wycieczki - Terres Noires (czarne ziemie). |
Jola na tle. |
Przypomina to trochę swojskie hałdy, ale te stworzyła natura. |
|
Czwórka jeźdźców na tle gór. |
Tędy będziemy próbowali zjeżdżać. |
Marta i Jola. |
Próbujemy zjeżdżać - Jola. |
Agata. |
Waldek pokonuje zjazd z nieco inną prędkością niż reszta ekipy. |
Wcześniej lub później wszyscy sprowadzamy rowery, wąską i stromą ścieżką. |
Terres Noires. |
W labiryncie hałd. |
Z doliny trzeba nieco popchać w górę. |
W końcu wydostajemy się na łąki i zmierzamy do malutkiej wioski Archail. |
|
Jeszcze mały popas z widokiem na wioskę, którą w XIX wieku zamieszkiwało 100 mieszkańców, w 1975 - 0, a obecnie - 20. |
Kościółek w Archail. |
Parkujemy w miejscu stosownym dla tego typu pojazdów. |
Może przesiąść się na taką maszynę ? |
Zmierzamy w kierunku kolejnej wioski - Draix. |
Kościółek podobny jak poprzedni i wiele innych. |
I znów w teren. |
Kolejne czarne ziemie, a potem zjazd do Javie i powrót do Digne. |
Trasa drugiej wycieczki. 51 km i 930 m podjazdów. |
Trzeciego dnia dla odmiany robimy wycieczkę pieszą do kanionu Verdon. |
Na dno wąwozu będziemy schodzić od schroniska Maline. |
Przy ścieżce zejściowej spotykamy potężne dęby. |
Osiągamy poziom rzeki. |
Skalna nisza. |
||
Czasem szlak przekracza skalne grzbiety z wykorzystaniem sztucznych ułatwień takich jak metalowe schody. |
Prawdopodobnie ostrokrzew kolczasty. |
I znów ścieżką przez las. |
|
Powoli zbliżamy się do ostatniej części wąwozu. |
Ale przed końcem jeszcze jedna atrakcja - dwa tunele - jeden krótszy, drugi dość długi, mokry i wymagający użycia latarki. |
Duchy w tunelu ;) |
Widok z okna tunelu na dno kanionu. |
W górnej części wąwozu spotykamy spore grupy amatorów kanioningu z instruktorami. |
Za tym zwężeniem kończymy wędrówkę. |
Przełomowa część kanionu ma długość 21 km, a największa głębokość wynosi 700 m. |
W drodze powrotnej do Digne podziwiamy charakterystyczne dla Prowansji pola lawendy. |
Sesja zdjęciowa. |
Jola w lawendzie na tle zbliżającej się burzy. |
W czwartek wyruszamy na kolejną wycieczkę rowerową wprost z naszej bazy. |
|
Na początek oglądamy skalną ścianę z odsłonięciem podobno ok. 1500 amonitów. |
Ściana utworzona z amonitów. |
Początek trasy nieco pechowy - droga którą planowaliśmy jechać jest prywatna i zamknięta. Musimy znaleźć objazd. |
|
Trafiamy na przełączkę z ruinami, z której zjeżdżamy do naszego szlaku. |
A w dole Digne-les-Bains. |
Szutrowa droga wyprowadza nas na widokową, trawiastą przełączkę na wysokości ok. 1300 m. |
A na niej ukryte w cieniu drzew stado koni. |
Widoki m.in. na czarne ziemie. |
Zaraz po ruszeniu w dalszą drogę Agata rozpruwa na ostrym kamieniu dętkę i oponę. |
Po załataniu opony zjeżdżamy na dół i spotymamy kolejną malowniczą "hałdę". |
|
Filmujemy i fotografujemy zjazdy Waldka. |
Trasa wycieczki rowerowej. 42 km i 870 m podjazdów. |
Kolejny dzień na rowerze - po podjeździe na ok. 1200 m. spoglądamy na wioskę Entrages, do której zmierzamy. |
Kolejny dzień na rowerze - po podjeździe na ok. 1200 m. spoglądamy na wioskę Entrages, do której zjeżdżamy ok. 250 m. w dół. |
Wioskę Entrages w 2008 r. zamieszkiwało 114 mieszkańców. |
... 114 mieszkańców. |
I znów jedziemy przez czarne ziemie. |
|
I kolejny kościółek do kolekcji w malutkiej wiosce Les Dourbes. |
|||
Trasa wycieczki rowerowej. 35 km i 950 m podjazdów. |
Po południu wybieramy się na pieszy spacer do szczątków ichtiosaura. |
Buławnik czerwony. |
Na kolejną wycieczkę wyruszamy z Verdaches i na dzień dobry trochę pchania. |
Docieramy do wioski Le Vernet. |
Płaski, ale widokowy odcinek obok głównej drogi. |
Są też atrakcje w postaci brodów. |
Przykład znakowania szlaków pieszych i rowerowych. |
Goryczka żółta - w Alpach pospolita, w Polsce nie występuje. |
Ładny singielek przez malownicze łąki. |
Przeprawa przez potok. |
|
W Les Sauves trafiamy na festyn ludowy z prezentacją starego i współczesnego sprzętu rolniczego. |
Odpoczynek na małe co nieco. |
Po szyszkach i korzeniach. |
|
Agata. |
Trasa prowadzi przez łąki ledwie widoczną ścieżką. |
Widoczki na nieco wyższe góry. |
Trasa wycieczki rowerowej. 26 km i 570 m podjazdów. |
Kolejnego dnia, w niedzielę zmieniamy bazę, a po drodze zwiedzamy opuszczone miasteczko Entrevaux. |
Z zewnątrz miasto wygląda na bardziej opuszczone ... |
... niż od wewnątrz. |
|
Zabawa w chowanego ? |
Katedra w Entrevaux. |
Wnętrze katedry. |
Nasza nowa baza na kampingu w Saint Martin Vesubie. |
Kamping pełen kwiatów i drzew. |
Wieczorny spacer na rynek miasteczka. |
Zwiedzamy też wąskie uliczki miasteczka. |
|
Tradycyjna gra w kule. |
Kolejnego dnia wobec nie najlepszych prognoz pogody jedziemy na krótką wycieczkę na przełęcz Salese (2031 m). |
||
Marta i Agata na przełęczy. |
Potem zjeżdżamy na wysokość ok. 1560 m do zagubionej w górach wioski Mollières. |
Kościółek w Mollières ... |
... i jego wnętrze. |
Św. Antoni pustelnik. |
Po powrocie robimy zaopatrzenie w płyny, w czym pomaga nowy, waldkowy camelbak. |
Trasa wycieczki rowerowej. 22 km i 840 m podjazdów. |
We wtorek wybieramy się na wycieczkę pieszą w Alpy Nadmorskie, na Cimę du Diable (2685 m). Z punktu startu widać morze. |
Startujemy dość wcześnie ok. 8:15. |
Prowansja - w Alpach Nadmorskich. |
Zaczyna się kwiatowe szaleństwo. Jastrzębiec kosmaty. |
Prowansja - w Alpach Nadmorskich. |
Fortyfikacje na przełęczy Pointe des Trois Communes (2078 m). |
Tam idziemy. |
Ciemnogłów wąskolistny (prawdopodobnie) czyli Nigritella nigra z rodziny storczykowatych. |
A to swojskie pełniki europejskie. |
I również znane z bliższych nam gór astry alpejskie. |
Rojnik pajęczynowaty. |
Rojnik pajęczynowaty w większej ilości. |
I tak oglądając kwiatki docieramy na szczyt Cime du Diable (2685 m). |
Od lewej: Agata, Marta, Waldek, Jola i Jacek. |
Panorama ze szczytu. |
Panorama ze szczytu, c.d. |
Niektórzy już schodzą. |
My wybieramy nieco inny wariant powrotny i spotykamy kozicę. |
Widok na wschód. |
Tylu gatunków kwiatów już dawno nie widziałem. |
Naturalny skalniaczek. |
Wracamy tam skąd przyszliśmy. |
Jeszcze jedno spojrzenie na fortyfikacje i koniec wycieczki. |
Trasa wycieczki pieszej na Cime du Diable. 21 km i 1240 m podejścia. |
W środę postanawiamy wybrać się nad morze ... podjeżdżając uprzednio autami do Sospel. Stąd po 350 m. podjeździe (rowerami) do Castellar czekają nas widoczne serpentynki w dół. |
Większa część trasy wiedzie asfaltem. |
Pojawiają się kwiaty, palmy i widoki na morze. |
Na wzgórzu miasteczko Castellar, a w dole nasz cel - Menton. |
Docieramy na kamienistą plażę w Menton. |
Niektórzy zażywają kąpieli. |
A niektórzy moczą nogi. |
W cieniu palmy jednak przyjemniej niż w pełnym słońcu. |
Dość przyjemności - teraz dla odmiany pod górkę - 12 km i ok. 700 m podjazdu. |
Nadmorska autostrada, którą będziemy za parę dni wracać do kraju. |
Podjazd jest mozolny, ale droga bardzo widokowa. |
A głównym motywem widoków - morze. |
Za Sainte Agnes, po zasadniczym podjeździe opuszczamy asfalt i trafiamy na miłe miejsce nad potokiem. |
Tu droga nam się "osunęła" i skończyła, zagrodzona kupą gałęzi. Dało się jednak przejść by dokończyć wycieczkę i wrócić do Sospel. |
Trasa wycieczki rowerowej z Sospel do Menton. 52 km i 1390 m podjazdów. |
I znów wycieczka piesza - dla odmiany i w związku z pogorszeniem pogody. |
Idziemy na Col de Cerise (2543 m) - w granicznym grzbiecie francusko-włoskim. Póki co otacza nas mgła, ale nie pada. |
Jedyny spotkany okaz paradyzji, którą wcześniej widzieliśmy w Pirenejach. |
Fiołek żółty (lub trójbarwny). |
Marta, Agata i Jola przed końcowym podejściem na przełęcz. |
Na przełęczy niespodzianka - chmury rozwiewają się i wychodzi nawet słońce. |
W tych górach podobnie jak w Dolomitach sporo ruin fortyfikacji z okresu wojen. |
Przy zejściu łapie nas burza, a potem znów mgła. |
A na kampingu odwiedza nas zaprzyjaźniony kot. |
Trasa wycieczki pieszej na Col. Cerise. 12 km i 1070 m podejścia. |
Na ostatnią wycieczkę rowerową dojeżdżamy wieloma serpentynami do miejscowości Valberg. |
Lilia złotogłów. |
Otaczają nas dość łagodne i zielone górki. |
Szutrowa droga prowadzi do pasterskiego przysiółka. |
Trochę stresu wywołują owczarki, które bronią swojego stada. |
A to cel naszej wycieczki - "czerwone ziemie". |
||
Niepylak apollo. |
I jakiś okaz dzwonka - może skupiony ? |
Trasa ostatniej wycieczki rowerowej z Valbergu. 21 km i 490 m podjazdów. |
To już koniec - spakowani i gotowi do wyjazdu. |
▲ Do góry ▲ | |||||
Strona główna |