Strona główna | |||||
▲ Do góry ▲ |
4.07.3009 - zapakowani po czubek dachu wyruszamy w drogę. Nasze, to z przodu. |
Po noclegu u rodziny w połowie trasy, jedziemy dalej przez Francję. |
Gdzieś w Masywie Centralnym zaczynamy myśleć o noclegu. |
Oszczędne korzystanie z autostrad skutkuje dodatkowym biwakiem po drodze. |
Wreszcie jesteśmy na miejscu - kamping w Gavarnie. Pogoda na razie nie najlepsza. |
Spacerek po miasteczku... |
... i w górę doliny. |
Pierwszy irys - nieco zadrutowany. |
Dopiero nazajutrz ukazują się imponujące ściany cyrku Gavarnie. |
Tzw. wycieczka rozruchowa - z Gavarnie na Breche de Roland - jedyne 13 godz i 1400 m podejścia. |
Początek trasy jest malowniczy. |
Rojniki. |
Sielskie krajobrazy ozdobione mgłami. |
W głębi - cyrk Gavarnie. |
Szlak wyznaczamy sobie sami - dobrze oznakowane w tych górach są tylko główne szlaki. |
Trawers w kierunku ref. Sarradets to już bardziej uczęszczana ścieżka. |
Schronisko mamy już w zasięgu wzroku. |
Powyżej schroniska postanawiamy przećwiczyć chodzenie w rakach. |
Brecha jakieś 200 m nad nami. |
Breche de Roland - 2807 m.n.p.m. |
Widok z przełęczy. |
Widok na stronę hiszpańską. |
Podziwiamy widoki. |
Historyczne raki spisują się znakomicie. |
Co to za dziwadło ? |
Jedziemy do dol. de Gaube pod masyw Vignemale. |
Dolinę zdobią łany azalii i innych kwiatów. |
Początek trasy, to typowa ceprostrada. |
Orliki. |
Jola i Ola niezadowolone z pogarszającej się pogody. |
Waldek, Agata i Marta. |
Mimo mgły dolina wygląda bajkowo. |
Potoki, wodospady, łany kwiatów. |
Rozbijamy się we mgle, obok schroniska Oulettes de Gaube. |
Po godzinie rozpoczyna się niezwykły spektakl i ukazuje się otoczenie. |
Oooooo ... |
Nad nami Vignemale 3298 m.n.p.m |
W drodze na przeł. Hourquette de Ossoue, w tle Vignemale w całej okazałości. |
Petit Vignemale (z lewej) i Vignemale (z prawej). |
Po prostu Pireneje. |
Stamtąd przyszliśmy. |
Widok na zachód. |
My zadowalamy się zdobyciem Petit Vignemale (3032 m.n.p.m), Żaby w tym czasie podążają na główny szczyt. |
Panorama z Petit Vignemale. |
Goryczki. |
Podczas zejścia odwiedzamy schronisko Bayssellance. |
Ola. |
|
Świstaki uciekają dosłownie spod nóg. |
Następnego dnia schodzimy w kierunku Lac de Gaube - tym razem w pełnym słońcu. |
Lac de Gaube - widok w górę doliny. |
Przenosimy się do Hiszpanii - Torla u wylotu dol. Ordesy. |
Pierwsze widoki na ściany kanionu Ordesa. |
W lesie upał aż tak nie dokucza. |
Irysowe łąki. |
Takie coś żółte porastające zbocza doliny. |
Mikołajek ? |
Jeden z wodospadów - Gradas de Soaso. |
Powoli zbliżamy się do końca doliny i cyrku Soaso. |
Cyrk Soaso. |
Wodospad Cola de Cabalo (ogon konia). |
Kolejna zagadka przyrodnicza. |
Ramonda pirenejska (Ramonda myconi syn. R. pyrenaica). |
Widok na dolinę Ordesy z podejścia do schroniska Goriz. |
Biwak przy rif. Goriz pod Monte Perdido. |
Schronisko Goriz. |
Żaba uwięziona. |
|
Wycieczka na Monte Perdido - dojście do jez. Helado. |
Lago Helado (3000 m) i Cilindro de Marbore (3328 m), po prawej przeł. Cuello de Cilindro. |
Widok sponad jeziorka na Monte Perdido - trasa prowadzi obok zaśnieżonego żlebu lub samym żlebem. |
Na szczycie Monte Perdido (3355 m.n.p.m) wieje znacznie mniej niż w żlebie. Od lewej: Jacek, Dominik, Marta, Ola, Jola, Agata i ... Waldek z przeciwnej strony aparatu. |
Widok na kanion Ordesa (z prawej) oraz Anisclo (z lewej). |
Ordesa - grzbiet ograniczający dolinę z lewej o wdzięcznej nazwie Sierra de las Cutas, kupa żwiru po prawej, to Punta Tobacor. |
Zejście po piargach nie należy do przyjemności, dlatego w dolnej części żlebu wybieramy śnieg. |
Nieco większy próg skalny na trasie do Ref. Goriz. |
Szarotki nie chciały wyjść całkiem ostro. |
Jakiś oset ? Może pirenejski ? |
Wracamy na dół szlakiem Faja de Pelay - poprowadzonym zboczami Ordesy. |
Irys albinos. |
Kolory Ordesy. |
Odpoczynek na Faja de Pelay. |
Mirador de Calcilarruego - do parkingu pozostało tylko 600 m ... w pionie. |
Tam mamy zejść ??? A co na to nasze kolana ? |
Jola na tle bocznej doliny Barranco de Cotatuero. |
Popołudniowy spacer po Torli. |
Jedziemy w masyw Maladety i Aneto mijając po drodze opuszczone i zniszczone wioski. |
Podczas dojścia do schroniska Renclusa towarzyszy nam widok na masyw Posets. |
A to już Pico de Aneto (3404 m. n.p.m) - najwyższy, choć pewnie nie najpiękniejszy szczyt Pirenejów. |
Ścieżka trawersująca lodowiec Aneto nie jest trudna, ale wygodniej pokonywać ją w rakach (zwłaszcza niektóre fragmenty). |
Tuż przed wierzchołkiem trzeba pokonać ok. 20 metrowy, najtrudniejszy fragment szlaku - tzw. Most Mahometa. |
Dla dodania animuszu dziewczynom Waldek instaluje kawałek poręczówki. |
Udało się - już na szczycie Pico de Aneto (3404 m. n.p.m). |
Ekipa w komplecie - Waldek, Marta, Agata, Jacek, Jola, Ola. |
Widok z Pico de Aneto. |
Powrót. |
Topiący się lodowiec. |
Drugie śniadanko czy obiad ? |
Przed przełęczą Portillon Superior (2870). |
Krótkie podejście na przełęcz. |
Schodzimy z innej przełączki - Portillon Inferior po "dramatycznych" - jakby rzekł pan Kev Reynolds - piargach. |
Biwak przy schronisku Renclusa. |
Kolejny rejon naszego działania to Park Narodowy Aiguestortes - czyli "kręte wody". Otoczenie jez. Sant Maurici. |
Pierwsza wycieczka z parkingu między Espot a Estany de Sant Maurici na Tuc de Ratera (2863) - po lewej pojawia się jeden ze szczytów Encantats. |
Takie sobie drzewko. |
Goryczka kropkowana. |
Jedno z wielu jezior w tym rejonie. |
Zmierzamy na przełęcz Port de Ratera. |
Lilia pirenejska (Lilium pyrenaicum). |
Do przełęczy niedaleko. |
Zaiste "kręte wody". |
Spojrzenie w dolinę. |
Pod szczytem Tuc de Ratera. |
Na szczycie. |
Panorama z Tuc de Ratera (2863) - dobrze, że to nie egzamin. |
Spojrzenie w dolinę Colomers. |
Masyw Maladety i Aneto z lodowcem . |
Lodowe chmurki. |
Typowa pozycja Waldka. |
Schodzimy innym wariantem do schroniska Amitges. |
Nad schroniskiem górują turnie Agulle d'Amitges (2665). |
Refugi d'Amitges. |
Okolice schroniska Amitges. |
|
Dzwonki. |
Encantats - symbol tego rejonu - wg legendy dwaj zbłąkani pasterze zamienieni w skały. |
Na kameralnym kampingu "Vorapark" w Espot. |
Rozpoczynamy trzydniową wycieczkę przez doliny i przełęcze Aiguestortes. |
Całkiem ładne robactwo. |
Po paru godzinach docieramy do schroniska Josep Maria Blanc (2330 m. n.p.m). |
Chciałbym mieć taki np. w kuchni. |
|
Estany Tralle. |
W drodze na przeł Collada de Saburo (2670). |
Do przełęczy niedaleko. |
Zejście z przełęczy. |
Biwak w dolince pod Pic de la Mainera. |
Poranek. |
Żółta sasanka ? |
Estany de Colomina. |
Tak porządne oznakowanie szlaków, to w Pirenejach rzadkość. |
Refugi de Colomina. |
W latach 50-tych XX w. hiszpańscy hydroinżynierowie zmieniali bieg strumieni i spiętrzali jeziora w tym rejonie, co znacząco zmieniło krajobraz. |
Na kolejowym szlaku na wysokości 2400. |
Tu kolejka zakręcała. |
Na przełęczy o trudnej nazwie Collada de Gavaixos jest nam całkiem dobrze. |
Tam będziemy spać. |
A dokładniej tu. |
Trzeci, ostatni dzień wędrówki - zmierzamy na Portarro d'Espot (2428) skąd czeka nas już tylko zejście do Estany Sant Maurici i na parking. |
Rusałka żałobnik. |
Tego kwiatka nie znamy. |
Jakiś storczyk. |
Znajome jezioro - i prawie koniec naszego pobytu w górach. |
Kończymy szybkim zwiedzaniem Barcelony. |
Sagrada Familia. |
Budowa ma być zakończona w 2026 r w 100 -lecie śmierci Gaudiego. |
Odpoczynkowe przedpołudnie nad morzem. |
Popołudnie w Roses. |
Ostatni biwak na kampingu. |
Wieczorny spacer na plażę kończy nasz wyjazd. Czas wracać do domu. |
▲ Do góry ▲ | |||||
Strona główna |