Strona główna | |||||
▲ Do góry ▲ |
Na rodzinny wyjazd rowerowy wybraliśmy się w tym roku w Góry Orlickie. Jako bazę wybraliśmy Říčky v Orlických horách. Tu zamieszkaliśmy. |
W sobotę po przyjeździe wybraliśmy się na krótką wycieczkę rozpoznawczą na kofolę i piwo do Rokytnic. Pogoda jeszcze się utrzymuje. |
Trasa wycieczki. Było 18 km i ok. 320 m podjazdów. |
W niedzielę pogoda znacznie gorsza, ale nie pada, więc jedziemy od razu na konkretną trasę wprost z domu na główny grzbiet. |
Początek, to podjazd drogą na przełęcz Mezivrší, a potem szlakiem rowerowym w kierunku szczytu Velká Deštná. [fot. Ola] |
Widoków nie ma, ale coś ciekawego zawsze można zauważyć. |
Na skrzyżowaniu szlaków Pěticestí (Pięć dróg) działa mimo złej pogody mały bufet. |
Kawa wprawdzie "rozpustna", ale zawsze. |
Robi się całkiem mgliście. |
Docieramy na szczyt Velká Deštná (1115 m) z otwartą w 2019 r. wieżą widokową. |
Dzisiaj na widoki nie można liczyć, więc odpuszczamy wdrapywanie się na wieżę. |
Robimy tylko selfiaka. [fot. Jola] |
Zjeżdżamy do położonej 4 km dalej, pod szczytem Šerlich (1027 m) Masarykovej Chaty. Niedaleko stąd, po polskiej stronie znajduje się Zieleniec. |
Połowa trasy za nami, więc trzeba coś zjeść i się ogrzać. Zamawiamy typowo czeskie dania z knedlikami. |
Skrót do szlaku rowerowego. Będzie zjazd, ale na zjeździe czeka nas też 130 m podjazdu. |
Ukazują się widoki. W dole nasz kolejny cel - Deštné v Orlických horách. |
Teraz pozostało zjechać 370 m. |
Deštné przywitało nas deszczem, który przeczekaliśmy na przystanku. Gdy nieco przestało padać, ruszyliśmy w kierunku domu, zaliczając po drodze dwa żmudne podjazdy. |
Przydrożna kapliczka. |
Wreszcie koniec trasy. Udało się nie zmoknąć. Po prawej nasz domek. |
Trasa wycieczki. Było 52 km i ok. 1320 m podjazdów. |
W poniedziałek rano, po sprawdzeniu wszelkich prognoz pogody i obejrzeniu wiszącej na ścianie mapy plastycznej okolicy, zdecydowaliśmy się na pieszą wycieczkę na Suchy Vrch w południowej części Gór Orlickich. |
Pogoda nawet nie najgorsza. |
Podchodzimy przez las, zielonym szlakiem pieszym i żółto-białym rowerowym.. |
Przy Kramarzowej Chacie pod szczytem Suchego, znajdujemy mapkę singletracków. Wygląda zachęcająco. |
Są też pojazdy, ale chyba nie nadają się na single. |
Tymczasem zdobywamy szczyt Suchego. |
A potem schodzimy do schroniska na langosza, kawę i małe piwko. |
Zaliczamy też wieżę widokową. Widoczki są jednak ograniczone i zza szyby. |
Schodzimy przez skałkę Bradlo. |
Jest nawet dość stromo. |
W lesie zawsze można znaleźć jakiś ciekawy temacik. |
By dojść do auta zostawionego we wsi Jamne, musimy żółtym szlakiem przeskoczyć przez niewielki grzbiecik. |
Na obiad zatrzymujemy się w Jablonnem nad Orlici. Przy okazji oglądamy całkiem ładny rynek. |
Ratusz. |
|
A to ciekawa instalacja wodna w postaci wielkiej drewnianej łyżki napełnianej wodą. Obecna łyżka jest repliką oryginalnej fontanny z 1982 roku. |
Na obiad idziemy do restauracji-browaru "U czarnego niedźwiedzia". |
Było też lokalne piwo z niedźwiedziem. |
Trasa wycieczki pieszej. Było 12 km i 500 m podejścia. |
Kolejny dzień i kolejny dylemat co robić w tak pięknych okolicznościach pogody. Wybraliśmy nizinną wycieczkę rowerową na kawę do Hradca Kralowe. Startujemy z Týniště nad Orlicí. |
Szlak prowadzi przyjemnymi, leśnymi asfaltami, a przy drodze można spotkać takie leśne stwory ... |
Docieramy na rynek w Hradcu Kralove. |
|
Jola i Ola znalazły towarzysza rowerowej wycieczki. |
Kościół Świętego Ducha i Biała Wieża. |
Kościół Najświętszej Marii Panny. |
Kamienice przy rynku. Gdzieś tu znaleźliśmy miejsce na kawę i ciastko. |
Katedra Świętego Ducha w Hradec Kralove. |
Ciekawie prezentuje się ciąg renesansowych kamienic kanoników przy ul. Soukenickej, przebudowanych w stylu barokowym w XVIII w. |
Wstępujemy na dziedziniec browaru. |
|
Zabytkowa, secesyjna elektrownia wodna na Łabie z lat 1909–1912 (zwana też Hučák). |
Przejeżdżamy przez jaz Hučák nad Łabą. |
Widok na jaz i część budynków elektrowni. |
A to miejsce, gdzie Orlica wpada do Łaby. |
Wracamy nieco innym wariantem, ale też przez lasy. |
Na obiad wstępujemy do typowo wiejskiej gospody w Krňovicach. |
Po obiedzie mijamy skansen w Krňovicach. |
Wracamy do punktu startu i zaglądamy na rynek w Týniště nad Orlicí. |
Na rynku znajduje się też oryginalna "fontanna" w postaci kuli obracającej się na wodzie. |
Trasa wycieczki. Było 51 km. |
||
W środę od rana pada. Ola idzie pobiegać po górach, a po powrocie jedziemy do Twierdzy Hanička. Tu przynajmniej nie pada. |
Twierdza była budowana w ramach całego systemu umocnień w latach 1935 - 1938. |
Po wojnie próbowano ją przekształcić w samowystarczalny schron przeciwatomowy, ale prac nie dokończono. |
To podobno łóżko szpitalne ze szczątkami ostatniego pacjenta ;) |
A to szyb. |
Wychodzimy na powierzchnię. |
W czwartek pogoda ma się poprawić, więc wybieramy dłuższą wycieczkę dolinami rzeczki Zdobnice oraz Dzikiej Orlicy na odcinku Doudleby - Žamberk. Jola i Ola startują wprost z domu, ja z Rokytnic. |
|
Spotykamy się na szlaku 3 km od Rokytnic. Dzięki samochodowi zostawionemu w Rokytnicach będzie można uniknąć żmudnego podjazdu w drodze powrotnej. |
Początek zapowiada się całkiem ładnie. |
Jest malowniczo, choć pod górkę. |
Jeszcze jedna górka i będzie zjazd do dol. Zdobnice. |
Było z górki, doliną i znów pod górkę. Trasa zapowiada się interwałowo. |
Docieramy do Vamberka. Na licznikach ponad 20 km, więc czas na kawę w cukierni przy rynku. |
Parę km dalej oglądamy renesansowy zamek Doudleby. |
Dziedziniec zamku. |
Cały zamek jest ozdobiony sgraffiti, więc kominy nie mogą być gorsze. |
W Potštejnie, który sprawia wrażenie małego kurortu uwagę zwracają hasła na lodziarni :) |
Mijamy kościół w Potštejnie oraz ... |
... pałac, w którym mieści się hotel, ale jest też możliwość zwiedzania. |
Tymczasem wjeżdżamy w przełomowy odcinek doliny Dzikiej Orlicy. |
Jest faktycznie przełomowo i lekko hardcorowo. |
Miejscami trzeba podjechać wąską ścieżką, miejscami powalczyć z korzeniami i kamieniami. |
Dzika Orlica. |
Wjeżdżamy na asfalt, a potem szuterek wzdłuż linii kolejowej. |
Na obrzeżach Žamberka znajduje się muzeum - dom rodzinny Prokopa Diviša. Był to czeski duchowny i naukowiec, który skonstruował pierwszy w Europie piorunochron. |
Wjeżdżając do Žamberka mijamy muzeum starych maszyn (Muzeum starých strojů). |
Można tu zobaczyć parowozy, stare silniki, obrabiarki oraz zabytkowe samochody. My na zwiedzanie nie mieliśmy czasu. |
Na rynku w Žamberku instaluje się całe wesołe miasteczko. Trudno się poruszać oraz znaleźć jakąś knajpę, a jest to ostatnia przed końcem trasy szansa na obiad. |
Udało się coś zjeść, choć dojście do knajpki nie było oczywiste. |
Rozpoczynamy ostatnie 13 km trasy do Rokytnic. |
Generalnie jest pod górę, ale są też lokalne zjazdy. |
Pogoda wytrzymała do końca dnia. |
A przed końcem mamy jeszcze fragment terenowy z atrakcjami w postaci brodu na Rokytence. |
Trasa wycieczki w wersji z Rokytnic do Rokytnic. Było ok. 61 km i 870 m. podjazdów. Jola zrobiła 4 km więcej, a Ola nie skorzystała ze sztucznych ułatwień i zrobiła ponad 70 km. |
W piątek postanowiliśmy pobawić się na namierzonych kilka dni wcześniej singletrackach pod Suchym Wierchem. |
Udało się ułożyć trasę obejmującą wszystkie trzy pętle - zieloną, niebieską i czerwoną. W sumie 32 km z przerwą w Kramarzowej Chacie pod Suchym. |
Zaczynamy najłatwiejszym - zielonym. |
Z niebieskiej pętli pojawiają się widoki na masyw Śnieżnika. |
Pętla niebieska jest niewiele trudniejsza od zielonej, tyle, że dłuższa i jest trochę podjazdów. |
Jest też kilka mostków, ale stanowią one raczej ułatwienia niż utrudnienia. |
Po prawie codziennych (i nocnych) deszczach miejscami jest mokro. |
||
I znów przystanek na widoczki. |
Koniec niebieskiej na skrzyżowaniu szlaków zwanym Hvězda. |
A potem dość długi i mozolny podjazd asfaltem do schroniska na przerwę i małe co nieco. |
Zaczynamy najdłuższą i teoretycznie najtrudniejszą czerwoną pętlę. Z mapki wynika, że jest parę zakosów. |
Zakosy okazują się jednak dość płaskie i nie sprawiają większych trudności. |
Jest też sporo typowego "flow" z niewielkimi hopkami i falami. |
Jedna z agrafek. |
|
[fot. Ola] |
Chwilowo koniec przyjemności, bo trzeba podjechać ok. 160 m pod Grupę Warowną Bouda i przełączkę Odranec. |
Budynek administracyjny Twierdzy Bouda z kasami i barem. My jedziemy dalej. |
Zjeżdżamy na drogę, potem ostatni podjazd i ostatni zjazd. |
Czescy leśnicy może nie tną aż tak jak polscy, ale też potrafią narobić szkód na szlaku. |
Końcowy odcinek zjeżdżamy drugą częścią zielonej pętli. |
Trasa wycieczki. Było tylko 32 km, ale całkiem sporo, bo ok. 780 m podjazdów. W sumie ścieżki łatwe technicznie, ale dość wymagające kondycyjnie ze względu na spore odcinki podjazdów drogami łącznikowymi. |
Ostatnia wycieczka, to druga część głównego grzbietu Gór Orlickich plus powrót doliną Orlicy. Ale najpierw trzeba podjechać 300 m asfaltem na przeł. Mezivrší. |
Z przełęczy trafiamy przypadkim na ścieżkę prowadzącą do bunkra. |
Wracamy na szlak wiodący w stronę Anenskego Wierchu. |
Na dzisiejszej trasie można zagrać w grę "Widzę bunkier" ;) |
Anensky Vrch (992 m) zdobyty. |
Na zmianę wchodzimy na wieżę, ale widoki ograniczają drzewa. |
Ola na wieży. |
Ekipa w strojach organizacyjnych na szczycie. |
Ruszamy dalej. Teraz będzie długo, szybko i z górki. |
Na chwilę zatrzymujemy się przy Twierdzy Hanička. |
Przecinamy drogę 319 z parkingiem Twierdzy Hanička i mijamy kolejny bunkier "R-S 72 Nízká". |
Bunkrów jak mrówków ;) |
Szlak jest w większości asfaltowy, ale są też odcinki szutrowe. Na rower super, ale nie chciałbym tu iść piechotą. |
Podjazd do Orlickiej Chaty jest krótki, ale kamienisty i bardzo stromy. |
Orlicka Chata. |
Tuż przed końcem podjazdu Ola zrywa łańcuch. Puścił pin spinki, więc wystarczy wymienić spinkę, ale i tak jest trochę zabawy. |
W Chacie prócz napojów niewiele da się kupić, więc jedziemy dalej. Teraz mamy długi, ale dość łagodny podjazd szosą, doliną Dzikiej Orlicy - częściowo po czeskiej, częściowo po polskiej stronie. |
Kościół p.w. Jana Nepomucena w Vrchních Orlicach. Przy kościele stoi podobno "poezjomat", odtwarzający wiersze i pieśni. Niestety nie wiedzieliśmy o nim, więc nie przetestowaliśmy. |
Taki drogowskaz nie pozostawiał żadnych wątpliwości - jedziemy (zresztą zgodnie z planem) z powrotem do Czech. |
Na żółtym szlaku pieszym z Poniatowa do Neratova. |
Przekraczamy granicę. |
Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Neratovie z połowy XVIII w. zwiedzaliśmy kilka lat temu, ale warto tu zajrzeć jeszcze raz. |
Kościół został odbudowany w dość ciekawy sposób. |
Przeszklony dach z widoczną konstrukcją daje ciekawe efekty świetlne. |
|
Po obejrzeniu kościoła podjechaliśmy na obiad do Neratovskej Hospody, gdzie spróbowaliśmy też piwa "Prorok" z miejscowego browaru. |
Potem było 8 km drogą i 5 km (300 m w górę) podjazdu na Pěticestí. Ola była pierwsza, Jola druga ... [fot. Ola] |
... a ja na końcu. [fot. Ola] |
|
Żeby nie powtarzać fragmentu szlaku rowerowego z pierwszej wycieczki, jedziemy czerwonym pieszym. |
A żeby nie powtarzać asfaltu z Mezivrší do Říček, zjeżdżamy zielonym pieszym przetestowanym przez Olę podczas jej przebieżki w deszczu po górach. Po prawej wyciąg i stok narciarski w Říčkach. |
Mijamy kościół w Říčkach i jesteśmy w domu. |
Trasa wycieczki. Było 60 km i 1250 m podjazdów. W sumie, mimo nienajlepszej pogody udało się zrealizować niemal wszystkie zaplanowane wycieczki. |
▲ Do góry ▲ | |||||
Strona główna |