Strona główna | |||||
▲ Do góry ▲ |
Kolejny tydzień wakacji spędziliśmy w rejonie jez. Garda we Włoszech. Bazę założyliśmy na kampingu w Arco. |
Grażce udało się skrzyknąć 11- osobową ekipę. Od lewej:Olek, Darek, Harry (Łukasz), Grażka, Hania, Paskuda, Tymek, Jola, kruczek, Jacek, Basia. W planie były ferraty i rowery. |
Nad kampingiem w Arco górują ruiny zamku. |
Na rozgrzewkę - choć przy panujących upałach (35-37 st. C) to może nie najlepsze słowo - wyruszamy na rowerową wycieczkę w górę doliny Sarca. |
Na razie jest płasko i równo. |
Dalej zaczynają się podjazdy i szuter z luźnymi kamyczkami. Grażka z Harrym i Hanią wybierają łatwiejszy wariant wzdłuż doliny. |
Ja z Jolą i Olkiem podjeżdżamy dalej, szlakiem prowadzącym zboczami. |
|
Docieramy do wioski Pietramurata i okrążamy jeziorko Cavedine. |
Droga powrotna wznosi się przeciwną stroną doliny. |
||
[Fot. Jola]. |
Chowamy się na chwilę przed słońcem i upałem do groty z kapliczką. |
Olek wybiera wariant nieco dłuższy, wymagający dalszego podjazdu asfaltem, my mamy nadzieję, że łatwiej będzie kontynuować zjazd w dolinę szlakiem rowerowym. Nie było łatwiej :) |
|
Trochę jadąc, trochę sprowadzając rowery, w końcu docieramy do ścieżek wśród winnic. |
Zamek w Arco już na horyzoncie. |
A to nasz kamping i nawet nasze namioty. |
|
Trasa wycieczki - ok. 30 km i ok. 450 m. podjazdów. |
Po południu chcemy zobaczyć Gardę, więc wyruszamy na spacerową wycieczkę rowerową z Arco do Torbole (7 km ścieżką rowerową). |
Mkniemy. [Fot. Olek] |
Garda. |
Na plaży w Torbole. |
Do ekipy dołącza Basia i kruczek (Bartek). |
W poniedziałek wyruszamy w czwórkę na ferratę Rio Sallagoni prowadzącą skalnym wąwozem. |
|
Olek, Grażka i Jola na ferracie. |
Nie jesteśmy sami - ferrata jest dość popularna. |
Trasa jest miejscami lekko przewieszona. |
|
Są też dwa mostki linowe. Olek. |
Jola. |
A to języcznik zwyczajny - taka paprotka. |
Dalej jest już łatwiej. |
Po zakończeniu ferraty chcieliśmy zwiedzić zamek Drena, ale okazało się, że dziś jest zamknięty. |
W ramach zajęć popołudniowych chcieliśmy z Jolą podjechać na rowerach do skalnych formacji Marmitte dei Giganti (Garnki Gigantów). |
Niestety końcówka szlaku została zamknięta, ale były za to widoczki m.in. na Gardę... |
... i mnóstwo kwiatów wzdłuż szlaku. |
W drodze powrotnej zaglądamy do centrum Arco. |
Kościół w Arco. |
||
A to już kolejny dzień. Podjeżdżamy z Harrym i Olkiem do Ballino (750 m n. p. m.) i wyruszamy na ferratę Signora delle Aqcue. |
Widoczki z dojścia do początku ferraty. |
||
Ferrata prowadzi wzdłuż prawie pionowego wodospadu i już na pierwszy rzut oka robi wrażenie. |
Górna część ferraty z mostkami linowymi. |
Zaczynamy wspinaczkę prosto go góry po klamrach i poręczówkach. |
Jest parę miejsc przewieszonych i dość siłowych, zwłaszcza przy przepinaniu. |
Zaletą jest cień i lekkie zraszanie wodą z wodospadu. |
Spojrzenie z góry [Fot. Olek]. |
Jest trochę luftu [Fot. Olek]. |
Mostek linowy jest tym razem dość stabilny i wyposażony w takie "stopki". |
Jest też skręcona drabinka. |
A to ja na mostku. [Fot. Harry]. |
Harry na kolejnym mostku. |
Kończymy ferratę i schodzimy szlakiem oglądając cyklameny. |
Kościół w Ballino. |
Na kampingu w Arco. Próba naprawy zadaszenia zerwanego przez wiejący codziennie, silny wiatr od Gardy. |
Na kampingu w Arco. |
Po południu idziemy całą grupą na łatwą ferratę Colodri wprost z kampingu. Jola po zdarciu naskórka palców na dopołudniowej ferracie wyposażyła się w rękawiczki robocze. |
Hania też idzie na ferratę. |
Ferrata jest faktycznie łatwa i nie wymaga wieszania się na rękach. |
Hania daje radę. |
Basia i kruczek. |
Jest trochę klamerek. |
Widok na basen przy kampingu. |
||
Ostatni fragment ferraty. |
A to ja [fot. Jola]. |
||
Dociera Harry... |
... oraz Hania i Grażka. |
Można się rozpiąć. |
Skały pod szczytem Mt. Colodri pokryte są żłobkami krasowymi. |
Tworzą one ciekawe faktury - ta przypomina mi misia koalę lub dla tych co pamiętają - Colargola. |
Widok na zamek i Arco. |
Olek i Hania. |
Olek, Hania, Jola, kruczek, Harry, Paskuda, Grażka i Basia. |
Po zdobyciu wierzchołka Mt. Colodri schodzimy do Arco. |
Zaliczamy lody. |
Trzeba też zaliczyć pizzę. Zwłaszcza, że mamy wtorek, a to niegdyś dzień zebrań SKPG, a w naszej grupie jest 6 Harnasi i kilkoro byłych kursantów. |
|
W środę wybieramy się rowerami nad Lago di Ledro. Olek wyjeżdża już przed 6:00 z zamiarem wjechania na Passo di Tremalzo, ja Jola i Tymek wyjeżdżamy znacznie później. Mijamy Rivę i wjeżdżamy na starą drogę Via del Ponale. |
Widok na Riva del Garda. |
Na trasie jest kilka tuneli różnej długości. |
|
Droga jest wykuta w skałach opadających do jeziora. |
Garda leży na wysokości ok. 65 m n.p.m. - stąd panujące tu wysokie temperatury pomimo górskiego otoczenia. |
Po kilku kilometrach skręcamy w boczną dolinę. Tzn. nie wszyscy skręcają, bo Jola i Tymek mylą drogi i potem muszą nadrobić parę km i co nieco metrów w pionie. |
Po podjechaniu ok. 700 m docieramy do Lago di Ledro. |
Olek po zaliczeniu Tremalzo (1702 m n.p.m.) już na nas czeka. Wstępujemy więc na kawę. |
A to ja w firmowej koszulce. |
Żeby nie wracać tak od razu, okrążamy jezioro - z prawej drogą, z lewej przyjemną ścieżką. |
To ta przyjemniejsza strona jeziorka. |
Kościółek w jednej z wiosek na trasie. |
Końcowe serpentynki przed via Ponale. |
Jola, Tymek i Olek. |
W tunelach panuje przyjemny chłód. |
Północny kraniec Lago di Garda. Całe jezioro liczy 50 km długości, a jego szerokość, to 4 - 12 km.. |
Riva del Garda. |
Na plaży w Rivie spotykamy resztę naszego towarzystwa odpoczywającą po ferracie w wąwozie. |
|
Trasa wycieczki. Ok. 50 km i ok. 800 m podjazdów. |
W czwartek podjeżdżamy do Biacesa di Ledro z zamiarem zrobienia ferraty na Cima Capi i Cima Rocca. |
Wspinamy się z widokami na Gardę. Dojście było dość długie, ale trasa nie jest zbyt trudna. |
Widok w głąb doliny Ledro. |
Basia. |
Na szczycie Cimy Capi. |
Dalsza trasa prowadzi trawersami w stronę Cima Rocca. |
|
Nie jest trudno, ale trzeba trochę pokombinować. |
Docieramy do bezobsługowego schronu bivacco Arcioni, gdzie spotykamy Grażkę z Harrym i Hanią. |
W drodze na Cima Rocca jest trochę ubezpieczeń nie wymagających wpinania się, zdarzają się też tunele. |
Harry, Hania i Grażka na szczycie Cima Rocca. |
W trakcie zejścia Grażka dzwoni z informacją, że Hanię ugryzł jakiś wąż. Jedyną słuszną decyzją było wezwanie pomocy. |
Na domiar złego podczas naprowadzania helikoptera Harry kontuzjował sobie nogę. Z pomocą wrócił też Olek. W rezultacie Harry i Hania polecieli do szpitala do Roveretto, a Olek zszedł z Grażką na dół. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze - wąż okazał się niejadowity, a Harrego zeszyto. |
W piątek do południa ja i Jola jedziemy na wycieczkę rowerową przez Nago do Mori nad Adygą. Olek robi tę samą trasę, ale dwa razy szybciej :) |
Dojeżdżamy niezłą ścieżką rowerową do Mori. |
A to kanał Adygi - Adigetto. |
Zamek Albano nad Mori. |
Wracamy tą samą drogą. |
Ale wcześniej wstępujemy na lody i uzupełniamy płyny. |
W drodze powrotnej robimy drobny wariant trasy. |
Zjazd z Nago do Torbole z widokiem na Monte Brione ... |
... i Gardę. |
|
Końcówka trasy wiedzie standardową ścieżką rowerową wśród krzewów oleandrów. |
|||
Trasa wycieczki - 42 km i ok. 400 m podjazdów. |
W ostatni dzień robimy wycieczkę pieszą na Monte Baldo (2218 m) z pomocą kolejki, która podjeżdżamy na wysokość 1700 m. |
Widok z kolejki. |
A to widok z górnej stacji. Wreszcie temperatura stała się znośna. |
Jola, Tymek, Grażka z Hanią, Olek, Harry. |
Ja, Jola, Tymek i Olek ruszamy w kierunku Monte Baldo. |
Zostawiamy w dole stację kolejki. |
Tojad mocny. |
O tej porze roku widoki są dość zamglone. |
W stronę Gardy. |
Pokonujemy kolejne szczyciki, które okazują się nie tym właściwym. |
Po ok. 2,5 godz. marszu ukazuje się właściwy wierzchołek. Moje kolano mówi mi, że chyba powinienem zawrócić. Honor naszej grupy obronili Olek i Tymek zdobywając Monte Baldo. |
Kilka widoków z drogi powrotnej. |
Cima delle Pozzette (2132 m). |
Widok na Malcesine skąd startowaliśmy. |
|
Panorama (częściowa) Gardy . |
Jeszcze jedno spojrzenie w kierunku Mt. Baldo. |
Paź żeglarz. |
Trasa wycieczki. |
Po spotkaniu z Olkiem i Tymkiem zjeżdżamy na dół i robimy spacer po Malcesine. |
|||
Wieczorem jedziemy na pożegnalną pizzę. |
Podjeżdżamy rowerami do restauracji Alla Pergola. |
Wieczór mija w miłej atmosferze, a nazajutrz wracamy do kraju. |
▲ Do góry ▲ | |||||
Strona główna |