Strona główna | |||||
▲ Do góry ▲ |
Standardowa trasa Tour de Mont Blanc (TMB) była inspiracją naszego wyjazdu. |
Nieco dokładniejsza mapka. Niebieskie kropki to nasze bazy, a linie z cyframi, to kolejne wycieczki. |
Pierwszą bazą naszego stacjonarnego Tour de Mont Blanc był miły kamping w szwajcarskiej wiosce La Fouly, na końcu doliny Ferret. Taka pogoda zrobiła się jednak dopiero drugiego ranka. |
Tuż po przyjeździe (2.08) powitały nas deszcz i mgła. |
Spacerek powitalny w La Fouly. |
Podziwiamy miejscową architekturę - zwracajac uwagę na szczególne, nierówne zakończenia belek (tzw. ostatków). |
We wtorek wyruszamy na pierwszą wycieczkę w kierunku Col du Petit Ferret (2488) - Marta i Waldek. |
Przełęcz mamy już w zasięgu wzroku. |
A to dopiero niespodzianka - endemit karpacki w Alpach ? Zapewne jest to po prostu urdzik górski (alpejski) (Soldanella montana, syn. S. alpina). |
Cel wycieczki coraz bliżej - Jola będzie pierwsza ! |
A na grzbiecie niczym w Bieszczadach. |
Chyba nie są to jednak Bieszczady - pierwsze spojrzenie na lodowiec Pre de Bar, spływający spod Mt. Dolent oraz Aig. de Triolet do dol. Ferret (po stronie włoskiej). |
Goryczka (wiosenna ?) |
Lilia złotogłów. |
Jakiś ostrożeń. |
|
Może ktoś wie co to takiego ? |
Odpoczynek na Col du Grand Ferret. |
A to już środa i kolejna wycieczka - z Lac de Champex w stronę Rif. d'Orny - z widocznym lodowcem d'Orny. |
Schronisko d'Orny. |
Ola na tle lodowca i jeziorka - robi się cieplej. |
Agata i Marta. |
Wrotycz (złocień) alpejski (?) |
Glacier d'Orny. |
Pod wieczór schodzimy do doliny Arpette i wkrótce zamykamy pętelkę. |
Codzienny rytuał Agaty i Waldka. |
W czwartek przenosimy się do Chamonix (a dokładniej Les Praz) na kamping "Mer de Glace" i w przerwie deszczu rozbijamy namioty. |
|
Korzystając z niepogody włóczymy się po Chamonix. |
Pomnik Michela Gabriela Paccarda - który w 1786 r wraz z Jacques'em Balmatem jako pierwszy zdobył Mt Blanc. |
Pomnik Jacques'a Balmata, który wraz z Michelem Gabrielem Paccardem 8 VIII 1786 jako pierwszy zdobył Mt Blanc. Wskazuje on Horacemu de Saussure'owi drogę na szczyt. Saussure wszedł na Mont Blanc w roku 1787 i jako pierwszy wyznaczył jego wysokość. |
|
Siedziba Club Alpin Francais. |
Dworzec kolejowy Chamonix Mont Blanc. |
||
Przykład współczesnej architektury z okolic Chamonix. |
Piątek rano - wreszcie lampa i widok wprost z naszego kampingu na Aiguille du Midi. |
Aiguille du Chamonix. |
Podjeżdżamy do centrum i ruszamy w kierunku pośredniej stacji kolejki na Aiguille du Midi. |
Chmury cały dzisiejszy dzień bawią się z górami w chowanego. |
A tak wygląda Chamonix (ok 1000 m) z wysokości ok 2200 m. |
Drugie śniadanie na trawie. |
Wagonik kolejki na Aiguille du Midi na tle lodowca Bosson. |
Idziemy jeszcze trochę wyżej, na morenę, aby z bliska popatrzeć na lodowiec Bossons. |
Akuku Jola. |
Waldek i Aiguille du Midi. |
|
Aiguille du Midi (3843) |
Trawers szlakiem zwanym "Wielkim balkonem północnym" |
Dochodzimy do miejsca skąd można pooglądać lodowiec Mer de Glace, a w głębi Grandes Jorasses. |
Czekając na odpowiednie okno w chmurach. |
Ciut niżej do schroniska Montenvers (1909) można dojechać wysokogórskim tramwajem. |
Ja tu zobaczyłem żółwia. |
Na szlaku zejściowym czekają nas liczne atrakcje ... |
... oraz zamknięty bufet w otoczce wielobarwnych kwietników. |
Na ten widok nie doczekaliśmy się na Montenvers. Dopiero wieczorem, na kampingu pokazał się w całej okazałości - Aiguille du Dru. |
Następny ranek zapowiadał pełną lampę. Wybraliśmy się zatem na widokową trasę naprzeciw masywu Mont Blanc, z Montroc w kierunku Lac Blanc z zejściem do Chamonix . W tle Aig. Verte (4122) (ten wyższy) i Dru (3754) (niższy po prawej). |
Masyw Aig. Verte, a w głębi Jorasses. |
Podeszliśmy z 1400 na ok 2100 - należy się odpoczynek i podziwianie widoków. |
Wreszcie Mont Blanc ukazał się w całej okazałości. |
Ta koleżanka najwyraźniej lubi pozować. |
Panorama spod Aig. Rouges. W centrum Aig. Verte z Dru, z lewej masyw Chardonnet, z prawej w głębi Jorasses, najbardziej po prawej Mont Blanc. |
Les Aig. Rouges - turnie u stóp których biegnie nasza trasa. |
A to daleki widok na pn/wsch. na Alpy Szwajcarskie. |
Z lewej słynne ściany Grandes Jorasses, z prawej Dente del Gigante, w dole Mer de Glace. |
Końcowe podejście do schroniska Lac Blanc. |
Jezioro Białe i schronisko o tej samej nazwie ze względu na bliskość wyciągu przyciągają tłumy turystów. |
Ola i Blanc. |
Panorama znad Lac Blanc. |
Lac Blanc. |
Lenistwo z Dru w tle. |
Tu się poddaję - może coś nad lodowcem Argentiere (Aig Passon, Aig. du Chardonnet ?) |
Jeszcze raz Aig. du Midi - tym razem o zachodzie. |
Jeszcze raz Dru - trudno się powstrzymać ! |
W niedzielę podjeżdżamy kolejką (pociągiem) do Les Bossons i podchodzimy w stronę lodowca o tej samej nazwie. |
Czoło lodowca Bossons. |
Mijamy górną stację wyciągu i podchodzimy dalej w kierunku Mt Corbeau (2589) skąd można oglądać połączenie dwóch lodowców (La Jonction). |
Odpoczynek na tle lodowca. |
Jesteśmy na miejscu - Ola i Jola. |
Można też zejść na lodowiec, aby sfotografować kruka ... |
... lub postać sobie na lodowcu. |
Mont Blanc i jego sąsiedzi. Od lewej: Aig. du Midi, Mt Blanc du Tacul, Mt Maudit, z prawej Gouter. Sam Mt Blanc chyba w głębi, na lewo od Gouter'a. W centrum lodowiec Bossons. |
W tym miejscu Balmat i Paccard biwakowali podczas pierwszego wejścia na Mont Blanc. |
Pamiątkową tablicę mijamy w 224 rocznicę zdobycia szczytu. |
W drodze powrotnej zatrzymujemy się na tarasie schroniska Pyramides (1895). |
Uzupełniamy płyny. |
Do biegu gotowi .... w dół zostało "zaledwie" jakieś 900 m. |
Byle nie za szybko ! |
Niecałe 2 godziny po starcie z "Piramidy" (biała kropka w lesie) jesteśmy na dole. A byliśmy tam - na tej kopce na prawo od lodowca i jeszcze nieco dalej. |
Kolejka kursująca w dolinie Chamonix znakomicie ułatwia realizację wycieczek i w dodatku jest w cenie noclegu na kampingu. |
Po trzech intensywnych wycieczkach musimy odpocząć. Mimo dobrej pogody wybieramy się pozwiedzać wąwóz Diosaz w okolicy Servoz. |
Widoki nieco odmienne, ale też ładne. |
Początek wąwozu ładny, ale bez szaleństw. |
Im dalej tym ciekawiej, a z końcówki ścieżki (chyba najciekawsza część) zostały tylko metalowe podpory i póki co jest niedostępna. |
W poszukiwaniu miejsca na drugie śniadanie zdobywamy wreszcie jakiś szczyt. Tylko Ola zrezygnowała z ataku szczytowego. |
A to nazwa szczytu i jego porażająca wysokość. |
Coś widać. Ale co ??? |
Rezultat polowania na motyle. |
Widok w kierunku Bionnassay. |
Ta chatka jest "A Vendre" czyli na sprzedaż. Może zakupimy ? |
Ta też całkiem ładna, ale przy drodze. |
I znów w Chamonix. |
Jeszcze jeden portret Dru. |
Jak relaks, to relaks - udało się nawet spędzić urodzinowy wieczór Agaty przy gitarze. |
We wtorek podjeżdżamy autami do Les Contamines, w zachodnią część masywu i podchodzimy w kierunku schroniska Tre la Tete. Najpierw oglądamy jednak kościółek Notre Dame de la Gorge w Contamines-Montjoie. |
Wnętrze kościółka. |
Po drodze oglądamy wodospady. Warunki zdjęciowe są jednak bardzo trudne. |
700 m podejścia za nami - schronisko już całkiem blisko. |
Drugie śniadanie przy schronisku Tre La Tete (1970 m). |
Stąd wypływa lodowcowa rzeka. |
Świeżo uzdatnioną ścieżką trawersujemy w kierunku dol. Armancette, a potem schodzimy. Na tej ścieżce coś nam jednak grozi !!! |
Może to ?! A tak na prawdę, drogę zagradzał niemożliwy do bezpiecznego przekroczenia potok. |
W środę, na koniec działalności w Chamonix wspinamy się pół dnia na skałkach w Contamines, a potem pokonujemy tunel pod Mont Blanc i rozbijamy się już po włoskiej stronie na kampingu w dol. Veny nad Courmayeur. W czwartek rano deszcz i pogoda czarno - biała. |
Niezrażeni ruszamy pod parsolami w górę doliny w kierunku lodowca Miage. Powoli rozpogadza się. |
Jeziorko Lago del Miage w morenie bocznej lodowca Miage. |
Wyżej nad górami wiszą jeszcze groźnie wyglądające chmury. |
Wyłania się grań de Peuterey z Aiguille Noire de Peuterey (3773) (z prawej). |
Ruszamy na przeciwległy grzbiet nad Val. Veny, za nami lodowiec Miage i grań biegnąca w kierunku Mt Blanc. |
|
Lago del Miage zostało w dole. |
Dopiero z góry widać dokąd sięga lodowiec. |
Dochodzimy do terenów narciarskich. |
|
Dolina Veny (Val. Veny), z lewej masyw Mont Blanc, z prawej pomniejsze górki nad Courmayeur. |
Czoło lodowca Brenva. |
Dzisiaj dyżur w kuchni pełni Ola. |
Nasze obozowisko na kampingu "Sorgente". |
W piątek 13 - go nie zważając na przesądy wjeżdżamy kolejką do schroniska Torino (3375) i udajemy się na spacer po lodowcu du Geant. |
Niektórzy już spacerują. |
Na lodowcu. |
Wpatrzeni w dal ... |
Panoramka z logowca Giganta. |
Idziemy w kierunku Dente del Gigante (Zębu Giganta), ale nie mamy zamiarów zdobywczych. Zadowala nas 3500 na wypłaszczeniu przy skałce widocznej po lewej. |
Chwilami robi się mgliście. |
Za chwilę znów mamy słońce i widoki. |
Ze stacji na Punta Helbronner można przejechać się gondolką na Aig. du Midi. |
Zaglądamy na południe. Waldek obmyśla, czy dałoby się tu zjechać na nartach. |
Byle nie spadać. Ogrodzonego poletka śnieżnego przy kolejce pilnuje pan operator ratraka. |
Czekaliśmy z pół godziny aż Mont Blanc ukaże się spoza chmur. I doczekaliśmy się. Z lewej Aiguille Noir de Peuterey, w prawo Aiguille Blanche de Peuterey. |
Mont Blanc (4810 m). Z lewej w chmurze Mt Blanc de Courmayeur i filar Freney. Z prawej Mt Maudit (?). |
Dente del Gigante (4013 m). |
Już po spacerku - a na dole skwar. |
Jedno z ostatnich spojrzeń na góry. |
Nasze namioty na znacznie ciekawszym tle niż dotychczas. |
Wieczór. A nazajutrz, w sobotę pogoda znów się psuje. Ale my wracamy już do domu. |
▲ Do góry ▲ | |||||
Strona główna |
2 - 13.08.2010
La Fouly - Chamonix - Courmayeur